- Samopoczucie jest dobre, jak przed każdym meczem. Każde spotaknie bez wyjątku ma dla nas ogromne znaczenie - nie jest ważne czy rywalem jest Dynamo Kijów, czy Zakarpattia Użhorod. Już z punktu widzenia kibiców jest to prestiżowy pojedynek. Z zainteresowaniem popatrzą oni na znanych zawodników, którzy walczą o mistrzostwo. My nie musimy się nimi przejmować, czy co więcej bać. Po prostu trzeba wyjść na murawę i dobrze zagrać - powiedział Nalepa.
- Nie dokonuję specjalnie jakiś analiz. Mecz do meczu niepodobny. W jednym spotkaniu przeciwnik może zastosować kilka wariantów taktycznych, w innym będzie grał trochę inaczej. Zobaczymy coś w klubie na kasetach wideo. Wcale to nie oznacza, iż te same schemty, kombinacje, czy nawet sposób wybijania piłki będą zastosowane przez rywala następnym razem - stwierdził polski golkiper, który na Ukrainie jest znany ze swojej religijności.
- Oczywiście już przed pierwszym tegorocznym spotkaniem ligowym u siebie z FK Charków, który odbył się w sobotę 1 marca, modliłem się w kościele o korzystny wynik. Następnego dnia ponownie pojawiłem się w nim, aby podziękować Bogu za zwycięstwo (1:0 - przyp. W.Ś.). W każdą niedzielę idę do kościoła chyba, że wybieramy się na wyjazdowy mecz. Wówczas biorę do rąk modlitewnik, który zawsze mam przy sobie - ujawnił nasz rodak, który na razie nie wie, czy prezes Karpat przewidział premię za korzystny rezultat w pojedynku z Dynamem.
- Do tej pory w tej sprawie nie przeprowadzono żadnej rozmowy z drużyną. Jednak sądzę, iż prezes Petro Diminskij powie przed meczem właściwe słowa, które wywołają u nas właściwą reakcję - stwierdził Nalepa.