Miasto musi ratować klub. Grzegorz Ślak nie przejmie Śląska Wrocław!

Fiaskiem zakończyły się rozmowy Grzegorza Ślaka z miastem Wrocław. Biznesmen nie zostanie właścicielem Śląska Wrocław. Klub, by przetrwać, potrzebuje awaryjnych funduszy od Rady Miejskiej. Start Lotto Ekstraklasy za kilka godzin.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Radość piłkarzy Śląska Wrocław PAP / Maciej Kulczyński / Radość piłkarzy Śląska Wrocław

Gdy prezydent Rafał Dutkiewicz profilaktycznie zwoływał nadzwyczajną sesję Rady Miejskiej, nie spodziewał się raczej, że faktycznie do niej dojdzie. Miała być to tylko ostateczność i zabezpieczenie na wypadek wycofania Grzegorza Ślaka. Choć jeszcze dwa dni temu wydawało się to nierealne, biznesmen nie przejmie Śląska Wrocław.

Po serii czwartkowych rozmów Ślak zapewniał, że prześle swoje propozycje aneksu do umowy o kupnie drużyny. Ostatecznie dokumenty od kandydata nie trafiły do ratusza. Prezydent otrzymał jedynie oświadczenie, w którym prezes Ślak podkreślał, że sformułowanie aneksu wymaga czasu. Twierdził jednocześnie, że dokumenty ze strony miasta nie są wiążące (chodzi o spełnienie trzech warunków Ślaka - przyp. red.).

Jaki los czeka zatem Śląsk? W przededniu inauguracyjnego meczu z Arką klub został na lodzie. Los drużyny zależy od głosowania radnych podczas sesji. Jeżeli przyznają mu 10 mln złotych, Śląsk będzie miał fundusze na wypłaty dla zawodników. Bez tych środków, klub stanie nad przepaścią.

- Byliśmy przekonani, że domkniemy negocjacje, nie analizowaliśmy innych wariantów. Miałem nadzieję, że będę mógł odwołać radę. Nie udał się plan "A", wdrażamy plan "B". Nie mam jeszcze planu "C". Jeżeli radni nie przegłosują pieniędzy dla klubu, to wtedy pomyślę nad nowym wariantem  - podkreślał prezydent.

Dutkiewicz na razie wyklucza powrót do pozostałych ofert, zgłoszonych do przetargu. - Jeżeli będą zainteresowani współpracą z klubem, to po pół roku albo roku wrócimy do kwestii prywatyzacji. Mamy sytuację, w której przez najbliższe 12 miesięcy właścicielem będzie miasto Wrocław - wyjaśnił.

Ślakowi grozi kara umowna, wynosząca do 30 mln złotych. - Zasadną kwotą wydają się pieniądze, jakie przez trzy najbliższe lata miasto przekaże na rzecz Śląska - mówi mecenas Jacek Masiota.

Po podpisaniu umowy (6 lipca) biznesmen miał przelać pieniądze. Finalizacją procesu prywatyzacyjnego miało być podpisanie aktu notarialnego. Problemy zaczęły się, gdy Ślak przedstawił swoje oczekiwania. Miasto zgodziło się przekazać na rzecz klubu wpływy z biletów oraz nazwy stadionu (przez 3 lata). Kością niezgody stała się opłata za użytkowanie stadionu. Ślak oferował jedynie milion złotych. Koszty eksploatacji są o 1,5 mln większe. Brakującą kwotę zobowiązał się zapewnić prezydent Dutkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Marzyłam o medalu w Rio, ale przede mną była długa droga
Czy Ślask Wroclaw powinien być finansowany przez miasto?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×