Wobec braku porozumienia z Grzegorzem Ślakiem, prezydent Rafał Dutkiewicz musiał sięgnąć po awaryjny wariant i zwołał nadzwyczajną sesję Rady Miasta. Ratunkiem dla klubu były pieniądze z ratusza. Wniosek o dotację poparło 16 osób, przeciw było pięciu radnych, czterech wstrzymało się od głosu.
W przypadku odrzucenia propozycji, sytuacja Śląska Wrocław stałaby się fatalna. Zanim miasto doszło do porozumienia z nowym właścicielem, do klubu trafiło już dziewięciu nowych piłkarzy. Po rezygnacji Ślaka klub potrzebował pieniędzy, by zapewnić im wypłaty, a tym samym przetrwać najbliższe miesiące.
We Wrocławiu liczą, że fundusze uda się odzyskać. Kandydat na właściciela podpisał bowiem umowę i nie dotrzymał jej warunków. Kara dla Ślaka może wynieść nawet 30 mln złotych.
Biznesmen działający w branży paliwowej wygrał przetarg na nowego właściciela Śląska, ale przed podpisaniem aktu notarialnego zgłosił swoje trzy warunki. Miasta zgodziło się, by pieniądze z biletów i nazwy stadionu trafiały na konto Śląska. Najwięcej kontrowersji budziła oferta Ślaka, dotycząca opłaty za ekspozycję obiektu. Koszty użytkowania stadionu wynoszą 2,5 mln złotych, inwestor dawał jedynie milion. Prezydent miał zapewnić brakujące środki.
Po dwóch dniach rozmów nie doszło jednak do podpisania aktu notarialnego. Jak zapewnia prezydent, przez najbliższy rok właścicielem klubu będzie miasto.
ZOBACZ WIDEO Cudowne gole w La Paz! Lanus bliżej awansu do ćwierćfinału Copa Libertadores (WIDEO)