Piotr Nowak zdradził receptę na sukces Lechii. "To poważny biznes i nie można grać na hurra"

PAP / Dominik Kulaszewicz
PAP / Dominik Kulaszewicz

Lechia Gdańsk wygrała w Płocku 2:0, już ósmy raz z rzędu grając w Ekstraklasie na zero z tyłu. Odpowiedzialna gra jest kluczem do zwycięstw gdańszczan. W innym nastroju był Jerzy Brzęczek, który miał trzy dni na poznanie zespołu.

Lechia Gdańsk zgarnęła komplet punktów z Płocka na inaugurację Ekstraklasy, jednak można było odnieść wrażenie, że nie zrobiła tego pełnym nakładem sił. - Z pewnością każdy z zespołów nie gra jeszcze na sto procent po okresie przygotowawczym. Zagraliśmy dobre spotkanie i jest to dla nas prognostyk na przyszłość. Musieliśmy coś zmienić po rundzie zasadniczej ubiegłego sezonu. Sami piłkarze zrozumieli, że jest to poważny biznes i nie można grać na hura. Teraz też mieliśmy momenty, w których zabrakło zimnej głowy - powiedział Piotr Nowak, trener klubu znad morza.

Szkoleniowiec nie miał do dyspozycji tak szerokiej i zgranej kadry, jak to miało miejsce w ubiegłym sezonie. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego kim dysponujemy. Okres przygotowawczy spędziliśmy po to, by przygotować piłkarzy. Sławek Peszko i Rafał Wolski to dobrzy piłkarze i nam ich brakuje, ale wierzymy w dalszym ciągu w to, że jesteśmy dobrym zespołem - podkreślił Nowak.

W Lechii szansę mogą otrzymać wszyscy. - Muszę być fair dla wszystkich, którzy uczestniczą w treningach. Wyciągamy wnioski z rundy wiosennej i intensywność treningów pozwala na to, że każdy czuje się ważny w zespole. Szatnia żyje swoim życiem, ale piłkarze się wspierają i to jest najważniejsze - podsumował trener.

Jerzy Brzęczek miał natomiast tylko trzy dni, by przygotować Wisłę Płock do spotkania z Lechią. - Nie będę szukał tłumaczeń. W szczególności w pierwszej połowie nasza gra wyglądała bardzo źle. Po czerwonej kartce Lechia miała swoje sytuacje, ale i my mieliśmy swoje okazje. Ten mecz daje nam dużo materiału do analizy. Wyobrażałem sobie, że zagramy lepiej. Chłopaki muszą przyzwyczaić się do troszkę innej gry i wyciągniemy wnioski po tej porażce - przekazał szkoleniowiec Wisły.

ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań

W drugiej połowie, za drugą żółtą kartkę w przeciągu kilku minut, wyleciał Dominik Furman. Z pewnością w powstrzymaniu emocji nie pomogła mu burza, jaka w ostatnim czasie zebrała się wokół niego. - Został trochę sprowokowany, wcześniej kilka razy faule na nim nie były odgwizdane i wyszła u niego frustracja. Wokół jego osoby działo się dużo i teraz musi pokazać charakter. Nie pomógł nam, ale konsekwentnie będziemy starali się mu pomóc. Gdy jednak nie będzie przyjmował tej pomocy, pomyślimy o innych decyzjach. Nie jest miło przegrywać inauguracji na własnym stadionie, ale jest u nas dużo potencjału. Lechia jest dobrze ustawiona taktycznie, wykorzystywała to bezbłędnie, a dla nas to dobry materiał do analizy - stwierdził Jerzy Brzęczek.

Jak dużo czasu nowy trener będzie potrzebował na odpowiednie zgranie drużyny? - Próbowaliśmy rozmawiać po moim przyjściu, bo dla wielu było to zaskoczenie. Trenowaliśmy to, co chcielibyśmy grać. Musimy na początek zorganizować grę od tyłu i wielu piłkarzy Wisły ma na to odpowiednie umiejętności. Potrzeba na to jednak trochę czasu. W szczególności w pierwszych 45 minutach brakowało nam agresywności i odpowiedzialności. Drugi gol i tak naiwna strata nie może nam się przytrafiać - przyznał Brzęczek.

Komentarze (1)
avatar
JagaFunJaga
15.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dużo dużo pracy przed nowym trenerem, zespół ewidentnie potrzebuje pełnego rozebrania i poskładania na nowo, powodzenia