Kapitańska opaska szybko wróciła do Radosława Murawskiego

PAP / Stanisław Rozpędzik
PAP / Stanisław Rozpędzik

- To była decyzja trenera i myślę, że przyjąłem ją profesjonalnie - tak Radosław Murawski z Piasta Gliwice komentuje fakt, że Dariusz Wdowczyk odebrał mu opaskę kapitana i przekazał ją Gerardowi Badii.

Radosław Murawski był kapitanem Piasta od sierpnia 2015 roku. Gdy zastąpił w tej roli Adriana Klepczyńskiego, miał ledwie 21 lat i był najmłodszym kapitanem w ekstraklasie. Opaskę przekazał mu Radoslav Latal, a jego wybór usankcjonowała szatnia.

Przed startem sezonu były młodzieżowy reprezentant Polski niespodziewanie stracił opaskę na rzecz Gerarda Badii - Hiszpan jest pierwszym w historii Piasta obcokrajowcem, który dostąpił zaszczytu pełnienia tej funkcji. Jak Murawski przyjął decyzję Dariusza Wdowczyka?

- Takie jest życie. Jak powiem, że zareagowałem spokojnie, to ludzie powiedzą, że zgłupiałem, bo nie zależało mi na opasce i mam to gdzieś. Gdybym zareagował impulsywnie, to ktoś mógłby powiedzieć, że młodemu przewróciło się w głowie - komentuje Murawski, dodając: - To była decyzja trenera i myślę, że przyjąłem ją profesjonalnie. Nie przeszkadza mi to, że trener dał opaskę Gerardowi. Jesteśmy z "Badim" bardzo dobrymi kolegami i nic nie nas rozdzieli.

Opaska wróciła na ramię Murawskiego szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. W 22. minucie sobotniego meczu z Cracovią (1:1) Badia doznał kontuzji kolana i kapitanem zespołu znów został wychowanek gliwickiego klubu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak się bawią słynni sportowcy (WIDEO)

- Szkoda, że stało się to w taki sposób. Biorąc pod uwagę okoliczności, to wolałbym, żeby opaska do mnie nie wróciła. "Badi" to dla nas ważna postać i szkoda mi go, bo wstępne diagnozy mówią, że to coś poważnego - mówi Murawski.

W 22. minucie Piast stracił Badię, a chwilę później z boiska mógł wylecieć też drugi kapitan. Sędzia Tomasz Kwiatkowski oszczędził jednak Murawskiego i za faul na wychodzącym na czystą pozycję Krzysztofie Piątku pokazał mu tylko żółtą kartkę.

- Odetchnąłem z ulgą i puściły mi nerwy, choć spodziewałem się właśnie, że to będzie żółta, a nie czerwona kartka, bo piłkarz Cracovii wyrzucił się z piłką do boku, a za plecami miałem jeszcze Sedlara - tłumaczy Murawski.

Źródło artykułu: