Bańka pęka? Chińskie kluby nie płacą zawodnikom

PAP/EPA / Tak Chińczycy witali Teveza
PAP/EPA / Tak Chińczycy witali Teveza

Aż trudno uwierzyć, ale nieprzyzwoicie bogate kluby Chinese Super League nie wypłacają pensji swoim zawodnikom. 13 z 16 ekipom chińskiej ekstraklasy grozi wykluczenie z rozgrywek i jeśli czarny scenariusz się sprawdzi, liga zostanie sparaliżowana.

Analiza finansowych dokumentów chińskich klubów wykazała, że tylko trzy z nich w stu procentach wywiązują się ze zobowiązań kontraktowych. To Guizhou Hengfeng Zhicheng, Henan Jianye i Yanbian Funde, czyli odpowiednio 10., 12. i ostatni zespół Chinese Super League. To równocześnie kluby, w których próżno szukać gwiazd światowego futbolu, a barw Yanbian Funde broni m.in. znany z Wisły Kraków Richard Guzmics.

W przypadku każdego innego klubu chińskiej ekstraklasy stwierdzono nieprawidłowości przy wypłacie pensji - zawodnicy nie otrzymują obiecanego im wynagrodzenia w całości. Czas na uregulowanie zaległości kluby mają do 15 sierpnia. W przeciwnym razie grozi im wykluczenie z rozgrywek, a to może doprowadzić do paraliżu Chinese Super League, w której na placu boju zostaną trzy zespoły.

Identyczny problem stwierdzono także w czterech klubach chińskiej II ligi i jednym z trzeciego szczebla rozgrywkowego.

Bańka pęka?

To szokujące informacje, biorąc pod uwagę, że do tej pory Chiny były postrzegane jako finansowe El Dorado dla piłkarzy. Kluby z Państwa Środka w ostatnich kilkunastu miesiącach mamiły piłkarzy z Europy absurdalnie wysokimi pensjami, na które ci nie mogliby liczyć na Starym Kontynencie. Dość powiedzieć, że ponad połowę miejsc w pierwszej "dziesiątce" najlepiej zarabiających piłkarzy świata zajmują dziś piłkarze z chińskich klubów. Rekordzistą jest Carlos Tevez, któremu Shanghai Greenland ma wypłacać rocznie 38 mln euro. Ale czy wypłaca? Nie jest to takie pewne, ponieważ klub Argentyńczyka też znalazł się na czarnej liście.

Najlepszych piłkarzy świata perspektywa gry pod Wielkim Murem jednak nie skusiła. Jeśli już ktoś ze znanym nazwiskiem zamienił w ostatnim czasie Europę na Chiny, to piłkarze, dla których Chinese Super League jest ostatnim przystankiem przed emeryturą albo zawodnicy pozbawieni sportowych ambicji, którzy zdają sobie sprawę z tego, że szczyt kariery mają już za sobą.

ZOBACZ WIDEO Morderczy triatlon dla najtwardszych: DATEV Challenge Roth 2017 (WIDEO)

Z "Lewym" się nie udało

Jeden z klubów Chinese Super League chciał nawet sprowadzić Roberta Lewandowskiego, ale musiał obejść się smakiem, ponieważ kapitan reprezentacji Polski nie był zainteresowany wyjazdem do Chin. O tym, że "Lewy" był kuszony przez Chińczyków, w rozmowie z portalem WP SportoweFakty ujawnił Cezary Kucharski.

- Dzwonił do mnie agent zajmujący się ściąganiem gwiazd do chińskiej ligi. Nie padła nazwa klubu, poruszyliśmy tylko kwestię możliwości finansowych. Gdyby "Lewy" zdecydował się na przejście do Chin już teraz, mógłby liczyć na pensję wyższą niż otrzymał Carlos Tevez, byłoby to grubo ponad 40 milionów euro rocznie - zdradził nam w styczniu Kucharski.

Gdyby Lewandowski przyjął tę ofertę, zostałby najlepiej opłacanym piłkarzem wszech czasów. Na razie wystarczy mu miano najlepiej zarabiającego piłkarza w historii Bayernu Monachium i Bundesligi - na mocy podpisanego w grudniu kontraktu rocznie inkasuje ponad 15 mln euro.

Komentarze (2)
avatar
Andy Iwan
25.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jedwabna wojna kontraktowa CHINY-EUROPA zaczyna nabierać rumieńców
chiński balon zaczyna pękać coś mi się
wydaje że balon w Europie też zaczyna
się napełniac. 
avatar
Uzi 1985
25.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyli nikt nie da Ci tyle, ile obiecają Ci Chińczycy? Grecja 2?