- Zagraliśmy dobre spotkanie w obronie, ale nie wyszło nam w ataku. Szanse, które wypracowaliśmy, były na tyle klarowne, że powinniśmy zdobyć gola. Szkoda, bo 1:0 byłoby bardzo korzystnym wynikiem. Bramki na wyjeździe są niezwykle cenne - powiedział Matus Putnocky.
Ekipa Nenada Bjelicy była praktycznie nieomylna w defensywie, dzięki czemu FC Utrecht nie stworzył ani jednej stuprocentowej okazji. To duży postęp w porównaniu do poprzednich spotkań. - Wyglądało to solidnie, zwłaszcza że pierwszy raz wystąpiliśmy w takim ustawieniu. Teraz możemy tylko liczyć, że w rewanżu też zachowamy czyste konto - zaznaczył 32-letni bramkarz.
Putnocky broni na razie wyłącznie w europejskich pucharach. W Lotto Ekstraklasie w bramce Lecha stoi Jasmin Burić. - O tym, że tak będzie dowiedzieliśmy się już na odprawie przed pierwszym meczem z Pelisterem Bitola. Trener zapowiedział, że będzie rotował ze względu na napięty terminarz. Zmieniamy się z Jasminem i ja to akceptuję. Zobaczymy co będzie dalej - stwierdził Słowak.
Czy ciągłe roszady nie przeszkadzają w zgraniu? - Nie jesteśmy zdezorientowani. Oczywiście, że gdy zmian nie ma, to o zgranie jest łatwiej, ale w Lechu występują doświadczeni piłkarze, którzy umieją się szybko aklimatyzować. To zresztą pokazał mecz w Holandii. Ustawienie w tyłach było całkowicie nowe, a jednak sobie poradziliśmy - zakończył Putnocky.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką