[b]
[/b]
Jako 17-latek podpisał profesjonalny kontrakt z CSKA Moskwa, ale nie rozegrał w rosyjskim zespole żadnego oficjalnego meczu. Wychowanek Crvenej Zvezdy Belgrad w seniorskim futbolu zadebiutował w tym klubie, a potem trafił do Pescary, Frosinone, Empoli, a w sezonie 2017-18 zaprezentuje się w barwach AEK Ateny. Pierwszą przeszkodą zespołu Manolo Jimeneza w drodze do Ligi Mistrzów jest... CSKA Moskwa.
[b]
Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": W CV ma pan trzy włoskie kluby. Pescara, Frosinone, Empoli to nie są raczej marki, które mogłyby podbić Serie A.
[/b]
Uros Cosić: Dla Pescary boje z Juventusem, AS Milan, Interem stanowiły święto. W rywalizacji z gigantami trzeba było nastawiać się na defensywę, a to nie jest proste. Nie mieliśmy większych szans na pozostanie we włoskiej elicie. Z Frosinone miałem udział w pierwszym, historycznym awansie do Serie A. Co do Empoli, to w małym mieście udało się zbudować fajny klub, a w nim promowali się młodzi, utalentowani piłkarze.
Choćby Piotr Zieliński. Mówi się, że pomocnik reprezentacji Polski może w przyszłości trafić do Realu Madryt lub Barcelony. To realne?
Zieliński to najlepszy piłkarz, z jakim kiedykolwiek trenowałem i grałem w jednym zespole. To, że Piotr trafi do klubu ze ścisłego topu jest pewne. Z taką techniką, świetnym panowaniem nad piłką prawą i lewą nogą, dryblingiem, przeglądem pola jest skazany na bycie gwiazdą światowego futbolu. W moim pierwszym roku z Empoli byłem dziesiąty w Serie A, a Zieliński czasami tak grał, że brakowało słów. On jest genialny! Podkreślam, przed Piotrkiem świetlana przyszłość, jestem szczęśliwy, że go znam. Kibicuję także Łukaszowi Skorupskiemu, bardzo dobremu bramkarzowi. Po sezonie 2016-17, tak pechowym dla Empoli, bo zakończonym spadkiem do Serie B, Łukasz wrócił do Romy i wierzę, że wygra rywalizację z Allissonem.
Ucieszył się pan z możliwości zmierzenia się z CSKA Moskwa?
W tym klubie poznałem zawodowy futbol. To był mój pierwszy profesjonalny kontrakt, ale grałem tylko w rezerwach. Nie miałem szans przebić się do najważniejszego zespołu, w którym na środku obrony rządzili choćby Wasilij Bierezucki i Sergiej Ignaszewicz, czyli filary reprezentacji Rosji. Czasu w Moskwie nie straciłem, zdobyłem cenne doświadczenie i może to zaprocentować w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Powszechnie uważa się CSKA za zdecydowanego faworyta, ale szanse oceniam 50 na 50 procent. AEK ma na tyle mocny skład, że nie musi obawiać się żadnego rywala.
Może pan wróci na dłużej do Rosji za rok, przy okazji mundialu.
Nigdy nie mów nigdy. Grałem w juniorskiej i młodzieżowej kadrze Serbii, w U-21 byłem nawet kapitanem i, rzecz jasna, pragnę dostać się do tej seniorskiej. Najlepiej, jeśli awansujemy do fazy grupowej Ligi Mistrzów, wtedy nie zniknę z pola widzenia selekcjonera. Taką mam nadzieję. Na razie cieszę się, że pozyskał mnie tak wielki klub jak AEK. Mnie nie przeszkadzają ogromne ambicje szefów czy fanatycznych kibiców, presja jest potrzebna.
Przełamanie dominacji Olympiakosu w Grecji jest możliwe?
Za Olympiakosem idą wielkie pieniądze, ale AEK nie stoi na straconej pozycji. Mamy bardzo dobry skład, znakomitego trenera i trzeba teraz pokazać klasę na boisku. W piłce niczego nie można wykluczać, także przełamania hegemonii Olympiakosu.
Manolo Jimenez wyróżnia się na tle innych szkoleniowców, z którymi pan współpracował?
W Empoli kapitalne wrażenie zrobił na mnie Marco Giampaolo, obecny trener Sampdorii. Nauczyłem się od niego wielu ważnych rzeczy, a w ogóle włoska piłka okazała się szkołą życia. Jeżeli jesteś obrońcą i trafiasz do Serie A bądź Serie B, uczysz się takich rzeczy, których nie poznasz w żadnym innym kraju.
Miałem też szczęście być zawodnikiem Roberta Prosineckiego, żywej legendy mojej ukochanej Crvenej Zvezdy. W 1991 roku Prosinecki sięgnął po Puchar Europy, po pamiętnym finale z Olympique Marsylia, i Belgrad oszalał. Jako szkoleniowiec mój idol ma znakomite podejście do piłkarzy, daje cenne wskazówki. Cały czas śledzę, jak poczyna sobie z reprezentacją Azerbejdżanu i widać już efekty jego pracy.
Co do Crvenej, to za młodu starałem się nie opuszczać jej domowych meczów, oczywiście pamiętam Polaka Grzegorza Bronowickiego, któremu w zrobieniu kariery przeszkodziły kontuzje. Mój kuzyn, Nikola Mijailović, były piłkarz Wisły Kraków i Korony Kielce, też grał w Crvenej. On akurat wystawił dobre świadectwo polskiej lidze. A wracając do pytania o Manolo Jimeneza, to od pierwszych zajęć w AEK byłem pod wrażeniem. Hiszpański szkoleniowiec czuje i rozumie futbol.
ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu