Szkółka piłkarska w obozie dla uchodźców. Polski przyczółek w palestyńskiej rzeczywistości

2500 kilometrów od Warszawy, dokładnie pod Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, w zapomnianym przez świat obozie dla uchodźców działa Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej. Funkcjonuje dzięki Polakom.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
chłopiec z jordańskiej Akademii Piłki Nożnej Materiały prasowe / Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej Piotr / Na zdjęciu: chłopiec z jordańskiej Akademii Piłki Nożnej
Obóz Al-Am'ari to raczej nie jest miejsce, w które chciałbyś się wybrać z dziećmi na wakacje all inclusive. Przeludnienie, wielopiętrowe, dzikie budownictwo, brud na ulicach, zero zieleni. Na dodatek agresja i śmierć, którą z powodu tragicznej historii i niepewnej teraźniejszości każdy zdążył zaprosić do domu i się do niej przyzwyczaić. Kibicują Polsce i... Legii Warszawa

Gdzieś w środku tego, co funkcjonuje od końcówki lat 40 ubiegłego stulecia, czyli od wojny izraelsko-arabskiej i ucieczki 700 tysięcy uchodźców z Jaffy, Al-Lud i Ramle, jest do odnalezienia enklawa normalności. Polsko-Palestyńska Akademia Piłki Nożnej na Zachodnim Brzegu Jordanu powstała w połowie 2016 roku, w dużej mierze dzięki pieniądzom pochodzącym z programu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- Przy polskim MSZ działa program "Polska Pomoc". W jego ramach płynie wsparcie do tzw. dziesięciu krajów priorytetowych, między innymi Palestyny - tłumaczy nam Dorota Woroniecka-Krzyżanowska, doktor nauk społecznych i pracownik naukowy Katedry Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej na Uniwersytecie Łódzkim, prywatnie osoba mocno zaangażowana w pomoc ludziom z tego regionu świata.

Obóz jest domem klubu sportowego Markaz Shabab Al-Am'ari. - Mamy piłkarską drużynę seniorską oraz ekipy juniorskie. Rok temu pojawił się jednak pomysł zrobienia czegoś dla dzieci z obozu w wieku od 8 do 12 lat. One nie mają tu nawet gdzie się bawić poza zaśmieconą ulicą. W przeszłości otrzymaliśmy wielkie wsparcie od polskiego rządu przy projekcie szermierczym. Postanowiliśmy zwrócić się do was o pomoc w sprawie szkółki piłkarskiej. Tak właśnie zdobyliśmy grant. Sam wymyśliłem nazwę akademii łączącą Polskę i Palestynę - mówi WP SportoweFakty Nidal Abbas, człowiek instytucja w akademii, odpowiedzialny za wszelkie sprawy formalne i logistyczne. Pomagała Woroniecka-Krzyżanowska, z klubem z obozu związana od 2009 roku, gdy postanowiła wziąć udział w projekcie "Szermierze dla Palestyny". Jako była reprezentantka Polski w szpadzie uczyła miejscowych tej dyscypliny sportu, później organizowała też obozy szermiercze w Polsce dla młodych obywateli Palestyny.

Grant na szkółkę piłkarską od "Polskiej Pomocy" wyniósł 120 tysięcy szekli, czyli trochę ponad 120 tysięcy złotych. Pieniądze pozwoliły na zakup pełnego ubioru piłkarskiego dla dzieci (75 chłopców i 25 dziewczynek). Do tego piłki, wyposażenie boiska i środki finansowe na pięć miesięcy dla trenerów. Po pięciu miesiącach wszystko spadło już na barki Palestyńczyków.

- Tutaj najtrudniej jest zacząć, ale gdy już coś działa i przynosi efekty, pieniądze się znajdują. Od dziewięciu miesięcy życie w akademii toczy się bez polskiego wsparcia finansowego. Dzieci pół roku uczęszczały na zajęcia za darmo, teraz płacą składki. Po pierwsze chodzi o to, żeby się utrzymać, ale po drugie - gdy ktoś płaci, bardziej przykłada się do trenowania - tłumaczy nam Woroniecka-Krzyżanowska, która w ramach pracy akademickiej realizuje teraz projekt poświęcony wpływom klubów sportowych na rzeczywistość społeczno-polityczną w tym rejonie.

Jak się jednak okazuje, związki akademii z Polską nie kończą się na pieniądzach. Abbasowi bardzo zależy na tym, aby dzieciaki będące członkami akademii wiedziały, kto pomógł w powstaniu szkółki. Dość specyficzna więź młodych Palestyńczyków z Polską, w której przecież nigdy nie byli, tworzy się w momencie włożenia klubowej koszulki, na której oprócz palestyńskiej flagi jest także ta biało-czerwona. - Dzieci zakładając tę koszulkę wkraczają w nową rzeczywistość. Wiedzą, że jest coś takiego, jak Stany Zjednoczone czy Niemcy, ale wówczas dowiadują się o istnieniu takiego miejsca, jak Polska. Interesują się, dopytują - mówi Palestyńczyk.

- Doceniamy to, co zrobiliście i wciąż robicie dla obozu. Szczególnie jeśli chodzi o sport, który jest dla tych dzieci jedyną odskocznią od przygnębiającej rzeczywistości. W klubie przekazujemy im wiedzę na temat Polski, organizujemy lekcje i pogadanki. Doszło zresztą do sytuacji, że oglądając wspólnie mecz Real Madryt - Legia Warszawa wszyscy murem stali za Legią. Kibicowaliśmy polskiej drużynie zamiast Realowi, który wraz z Barceloną jest w Palestynie kochany. Tak samo dzieje się z reprezentacją Polski. Śledzimy wyniki, jeśli jest możliwość, wspólnie oglądamy mecze - dodaje.

Agresja i stres to codzienność

Mimo że wojna o niepodległość Izraela miała miejsce prawie 70 lat temu, sytuacja w regionie jest napięta do dziś. Palestyńczycy uważają, że zostali wygonieni ze swoich ziem "zachęceni" żydowskim terrorem. Izrael utrzymuje z kolei, że jedynie bronił się przed najazdem państw arabskich nie uznających podziału Palestyny i chcących zniszczyć powstający Izrael. Część ze wspomnianych uchodźców zamieszkała w powstałym wówczas obozie Al-Am'ari, a ich sytuacja nie jest rozwiązana do dziś. Przy ONZ funkcjonuje specjalna agencja działająca na rzecz palestyńskich uchodźców UNRWA (United Nations Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East). Obozy to skupisko najuboższych ludzi w regionie.
fot. Ashraf Abed fot. Ashraf Abed
- Nie można powiedzieć, że sytuacja w regionie jest stabilna, a dzieci uczęszczające na zajęcia w akademii nigdy nie zaznały przemocy. Przecież w 2000 roku rozpoczęła się II Intifada, konflikt zbrojny, w wyniku którego zniszczono dużą część miasta. Zamieszki nie ustają, ostatnio w każdym tygodniu giną tu ludzie. Obozy były od zawsze centrum oporu, więc zapłaciły za to dużą cenę. Są to dzieci, które przemoc widzą nieustannie. Jest u nich duży problem ze stresem, agresją... Obóz to miejsce wykluczone nawet w samej społeczności palestyńskiej, dlatego naszym celem było ściągnięcie do akademii także dzieciaków z przyległego miasta, z Al-Bireh - tłumaczy pracownik Uniwersytetu Łódzkiego, a w przeszłości reprezentantka Polski w szermierce.

Na początku główny cel akademii był społeczny i wychowawczy - oderwanie dzieci od problemów, danie im radości, możliwości wyjścia do kina czy w inne, ciekawe miejsca. Z upływem czasu okazało się jednak, że sporo z tych dzieciaków ma rzeczywisty talent do piłki. - Myślimy o nich już jako o kandydatach do drużyn juniorskich naszego klubu, przygotowujemy ich na przejście do wyczynowego sportu - tłumaczy Abbas.

Seniorska drużyna z obozu występowała w palestyńskiej ekstraklasie - West Bank Premier League - jednak z powodów finansowych na dłuższą metę nie dała rady rywalizować z pozostałymi, bogatszymi ekipami. - Niedawno spadliśmy z ligi i występujemy teraz na zapleczu, to liga półprofesjonalna. Warto jednak zaznaczyć, że w 2011 roku udało nam się wygrać, zostaliśmy mistrzem Palestyny - chwali się Abbas.

- W przyszłym roku chcemy przywieźć dzieciaki do Polski na kolonie, obóz sportowy, aby miały możliwość obcowania z rówieśnikami z Polski, zobaczenia kawałka świata. Tu już nie chodzi nawet tylko o rozwój sportowy. Tu chodzi o w miarę normalne życie - kończy Dorota Woroniecka-Krzyżanowska.

Czytaj inne teksty autora - KLIKNIJ!

Klub składa serdeczne podziękowania za pomoc i współpracę Przedstawicielstwu RP przy Palestyńskiej Władzy Narodowej i Przedstawicielce, Pani Aleksandrze Bukowskiej McCabe.

Czy Polska powinna się angażować w pomoc uchodźcom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×