- Zawsze jak gramy u siebie chcemy być stroną dominującą - mówił przed poniedziałkowym spotkaniem Jakub Żubrowski. Z tych zapowiedzi początkowo nic nie wynikało. Walka. Tego na murawie Kolporter Areny nie brakowało. Nie odpuszczali jedni i drudzy, ale długo nikomu nie udawało się wypracować klarownej okazji. Nudy? Nic z tego. Była to zapowiedź wybornej strzelaniny!
Rozpoczęły ją w 24. minucie "Pasy", a z pomocą przyszli im... obrońcy Korony, którzy ewidentnie zaspali. Szymon Drewniak dośrodkował na głowę Michala Siplaka, a ten wykorzystał spóźnioną reakcję rywali. Michała Probierza to jednak nie uspokoiło. Wiedział, że goście nie mogą spocząć na laurach, bo przeciwnik tylko czeka na więcej swobody. Cracovia próbowała więc przycisnąć i mogła zostać za to nagrodzona, lecz Sergei Zenjov fatalnie przestrzelił.
Sytuacja ta zadziałała na kielczan jak zimny prysznic. Wiedzieli, że nie ma na co czekać. Nie minęło kilkadziesiąt sekund a już byli pod bramką Adama Wilka. Najpierw bezskutecznie domagali się rzutu karnego, a w 30. minucie wyprowadzili pierwszy cios. Strata krakowian przerodziła się w akcję, którą wykończył Bartosz Rymaniak. Miejscowi poczuli krew. Doskoczyli i w przeciwieństwie do ekipy Probierza byli skuteczni. Pięć minut później premierową bramkę w Lotto Ekstraklasie zdobył Ivan Jukić, wykorzystując przytomne zachowanie Macieja Górskiego.
Nie był to ostatni akord szalonej pierwszej połowy. Prowadzący zawody Krzysztof Jakubik postanowił podgrzać i tak upalną już atmosferę. Dwie jedenastki. Po jednej dla każdej z drużyn. Na gola Krzysztofa Piątka odpowiedział Nabil Aankour. I to jego zespół miał więcej powodów do zadowolenia.
ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu
Zanim rollercoaster przy Ściegiennego zaczął hamować, pokazał się Marcin Cebula. 21-latek niedługo po wznowieniu gry znakomicie przyjął futbolówkę w polu karnym i pewnym strzałem zdobył swojego bardzo długo wyczekiwanego gola w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na ten moment czekał od maja 2013 roku, gdy zadebiutował w Koronie.
5-krotni mistrzowie Polski mieli zafrasowane miny. Pokrzykujący przy linii trener Probierz co prawda sprawiał wrażenie przekonanego o tym, że w tak otwartym pojedynku odrobienie strat jest możliwe. Ale wydarzenia na boisku niczego takiego nie zapowiadały. Cracovia była skutecznie wybijana z rytmu. Przeprowadzone zmiany nie dały tyle, ile oczekiwano. A na dodatek wszystko utrudniało zmęczenie.
Umiejętnie wykorzystali to gracze z woj. świętokrzyskiego. Spokój w odbiorze, unikanie prostych błędów i kontrataki - to wszystko pozwoliło im utrzymać wynik. Gino Lettieri tym samym doczekał się kompletu punktów w Polsce. Michał Probierz natomiast po raz pierwszy po przeprowadzce do Małopolski opuszczał stadion pokonany.
Korona Kielce - Cracovia 4:2 (3:2)
0:1 - Michal Siplak 24'
1:1 - Bartosz Rymaniak 30'
2:1 - Ivan Jukić 35'
2:2 - Krzysztof Piątek 41' (k.)
3:2 - Nabil Aankour 44' (k.)
4:2 - Marcin Cebula 48'
Składy:
Korona Kielce: Zlatan Alomerović - Bartosz Rymaniak, Shawn Barry, Adnan Kovacević, Ken Kallaste - Ivan Jukić (77' Fabian Burdenski), Jakub Żubrowski, Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour (70' Goran Cvijanović), Marcin Cebula (58' Łukasz Kosakiewicz) - Maciej Górski.
Cracovia: Adam Wilk - Jakub Wójcicki (69' Deleu), Michał Helik, Michal Siplak - Sergei Zenjov (63' Adam Deja), Miroslav Covilo, Szymon Drewniak, Kamil Pestka - Hubert Adamczyk (50' Mateusz Szczepaniak), Jaroslav Mihalik, Krzysztof Piątek.
Żółte kartki: Nabil Aankour (Korona) oraz Jakub Wójcicki, Krzysztof Piątek, Kamil Pestka (Cracovia).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 8270.