- Wygramy, jestem o tym przekonany - mówił przed meczem z Jastrzębiem Robert Jończyk, trener, który nie mógł tego spotkania nie wygrać, bo w przeciwnym razie najprawdopodobniej czekała go dymisja.
Kibice we wtorek nie dopingowali swoich pupili w spotkaniu z Ruchem Chorzów, skandując, że piłkarze nie mają ambicji. Teraz zawiesili swój protest i od pierwszych minut postanowili wspierać swój zespół. Jednak już w trzeciej minucie goście wyszli na prowadzenie. Fantastycznym strzałem z około 35 metrów popisał się Robert Żbikowski. Jastrzębie mogło cofnąć się do obrony i tam przyjmować Zagłębie.
Tymczasem kolejne sytuacje mieli podopieczni Jerzego Wyrobka, ale najpierw Żbikowskiego uprzedził Aleksander Ptak, a po chwili groźne dośrodkowanie nie zamknął żaden z zawodników GKS-u.
Kolejne minuty toczyły się już pod dyktando Zagłębia. Jednak było to "bicie głową w mur". Miedziowi nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie defensywy gości, którzy umiejętnie ustawiali się na boisku. Dodatkowo w 16. minucie bardzo dobrą okazję miał Jacek Wiśniewski, ale piłka po jego strzale głową minęła słupek gospodarzy.
Zagłębie starało się uderzać z dystansu. Próbowali: Dariusz Jackiewicz oraz Robert Kolendowicz - z marnym skutkiem, bowiem futbolówka w dużej odległości mijała słupek Jastrzębia. Ostatecznie do przerwy goście prowadzili 1:0, a piłkarzy Miedziowych pożegnały przenikliwie gwizdy.
Po zmianie stron gospodarze z impetem ruszyli na bramkę rywali. Najpierw strzelał Łukasz Hanzel, ale Jakub Kafka złapał piłkę, chociaż musiał zrobić to "na raty". 60 sekund później świetną okazję miał Ilijan Micanski. Bułgar trafił tylko w boczną siatkę. Zagłębie nadal atakowało i doskonałej sytuacji nie wykorzystał Hanzel. Jego strzał bez problemu obronił bramkarz gości.
Kolejne minuty przypominały te z pierwszej połowie. Ponownie gracze Roberta Jończyka nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy Jastrzębia. Tymczasem 20 minut przed końcem goście powinni zdobyć bramkę. Idealne podanie otrzymał Tomasz Copik, ale kapitalną interwencją popisał się Ptak, przerzucając futbolówkę nad poprzeczką.
W odpowiedzi ogromne zamieszanie w polu karnym Jastrzębia zakończyło się dopiero wybiciem piłki po trzecim strzale zawodnika Zagłębia. Wcześniejsze uderzenia były blokowane przed defensorów przyjezdnych. Kilka minut później kolejną bardzo dobrą interwencją popisał się Kafka, który zdołał wybić uderzenie Micanskiego.
Miedziowi nadal atakowali, chociaż swoje okazje mieli piłkarze Jastrzębia. Fatalnie jednak rozgrywali swoje kontry. - Moi gracze byli troszkę pozytywnie zaskoczeni. Taki stadion, taka murawa... - usprawiedliwiał ich trener Wyrobek. Tymczasem Zagłębie marnowało kolejne okazje. Z pięciu metrów spudłował Michał Stasiak, ale wreszcie w doliczonym czasie gry padła bramka dla miejscowych. Z najbliższej odległości sam do własnej siatki trafił Jacek Wiśniewski.
Mimo to remis 1:1 należy uznać za porażkę Zagłębia. Kibice byli wściekli na piłkarzy, trenera oraz prezesa Pawła Jeża, który w asyście kilkudziesięciu ochroniarzy musiał opuścić boisko. Robert Jończyk powiedział na konferencji pomeczowej, że nie zamierza poddać się do dymisji. - Znowu zabrakło nam skuteczności w wykończeniu akcji. Na pewno trzeba nad tym pracować dalej, bo widać, że jest to nasza pięta Achillesowa - podsumował trener Zagłębia.
KGHM Zagłębie Lubin - GKS Jastrzębie 1:1 (0:1)
0:1 - Żbikowski 3'
1:1 - Wiśniewski (sam.) 90'
Składy:
Zagłębie Lubin: Ptak - Kocot, Jasiński (68' Stasiak), Kapias, Costa, Hanzel (78' Piotrowski), Jackiewicz, Goliński, Pawłowski, Kolendowicz (58' Plizga), Micanski.
GKS Jastrzębie: Kafka - Copik, Wiśniewski, Cichy, Wieczorek, Feruga, Bednarek, Adaszek (75' Wawrzyczek), Janecek, Gill, Żbikowski (89' Wrześniak).
Żółte kartki: Kocot (Zagłębie Lubin) oraz Bednarek, Cichy, Wawrzyczek, Wieczorek (GKS Jastrzębie).
Widzów: 6000.
Najlepszy piłkarz Zagłębia: -.
Najlepszy piłkarz Jastrzębia: Jakub Kafka.
Najlepszy piłkarz meczu: Jakub Kafka.