Mołdawianin w końcu zadebiutował w Motorze

Alexandru Carabulea przez długi czas miał wyraźnie nie po drodze z lubelskim klubem. On sam i jego menedżer zapewniali, że zależy im na jak najszybszej finalizacji transferu, jednak najpierw piłkarz samowolnie opuścił Lublin, a gdy chciał powrócić to został zatrzymany na granicy.

W końcu jednak podpisano kontrakt z 21-letnim napastnikiem. Najpierw zagrał on w meczu rezerw, a w sobotę zadebiutował w pierwszej drużynie. W 62. minucie Carabulea zajął miejsce Kamila Króla. - Do tej pory ciągle pojawiały się jakieś komplikacje, łącznie z jego prywatnymi, dlatego chcieliśmy dać mu jak najwięcej czasu na ten debiut. Akurat przydarzył się mecz, gdzie była walka na całego i zanim wszedł w grę, to upłynęło troszeczkę czasu - ocenia trener Ryszard Kuźma.

Mołdawianin miał niewiele ponad 30 minut na zaprezentowanie swoich umiejętności, gdyż sędzia przedłużył mecz z GKS Katowice o 180 sekund. W tym czasie nie zdołał ani razu sprawdzić formy Jacka Gorczycy. Szkoleniowiec wierzy jednak, że piłkarz ten jeszcze potwierdzi swoją klasę. - Bardzo umiejętnie zgrywał piłki partnerom, z tym że brakowało kropki nad i - strzału, wykończenia. Najważniejsze, że w końcu zagrał. Na pewno za darmo nie dostanie miejsca w zespole. Musi powalczyć, jak każdy. Stać go, żeby więcej grać i zaprezentować się lepiej - dodaje Kuźma.

Źródło artykułu: