W sezonie 2016/2017 budżet Legii Warszawa wyniósł 250 mln złotych. W tym jest to 150 mln, a mistrzowie Polski posiadają zbyt wielu piłkarzy, którzy nie mają szans na grę, a inkasują ogromne sumy z tytułu podpisanych kontraktów.
- Budżet jest rozdmuchany zbyt szeroką kadrą i wysokimi kontraktami. Problemem jest zbyt duża liczba zawodników sprowadzonych w ostatnich dwóch latach, którzy dziś są bezproduktywni dla pierwszego zespołu. Wydajemy na nich kilka milionów złotych rocznie, choć nie ma z nich pożytku dla drużyny. Nie jest tajemnicą ani zaskoczeniem, że Steeven Langil, czy Michał Masłowski nie mają przyszłości w Legii i oni są tego świadomi - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa.
Przyznał, że z pieniędzy, które zostały przekazane klubowi w poprzednim sezonie m.in. za awans do Ligi Mistrzów, nie ma już śladu.
Z kolei Armando Sadiku jest najdroższym zawodnikiem, którego ściągnęła Legia Warszawa. Póki co Albańczyk strzelił trzy gole w ośmiu meczach. - Z prowizjami, bonusami i kwotą transferową, Armando Sadiku to najdroższy piłkarz, którego kupiliśmy do Legii. Wierzę, że to dobra decyzja, ale musi się zgrać z zespołem i zrozumieć go. Może być królem strzelców, ale ważniejsze jest mistrzostwo - dodał Mioduski.
Prezes mistrzów Polski powiedział, że Jacek Magiera ma jego pełne poparcie mimo iż ostatnie tygodnie nie były udane dla Legii. Wojskowi odpadli z Ligi Mistrzów, a w Lotto Ekstraklasie mają tylko siedem punktów po pięciu meczach.
Mioduski dodał jeszcze, że Legia szuka środkowego defensora. Z kolei Michał Pazdan odejdzie z Łazienkowskiej, jeśli ktoś zaproponuje 2,5 miliona euro.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara