Mecz Lecha Poznań z KGHM Zagłębiem Lubin nie obfitował w zbyt dużą ilość sytuacji. Gospodarze na prowadzenie wyszli po golu Mario Situma, ale w końcówce do wyrównania doprowadził Alan Czerwiński.
- Rozegraliśmy dobry mecz i potrafiliśmy odpowiedzieć na bramkę Lecha. W końcówce mecz mógł się potoczyć w każdą stronę. Było to ciekawe widowisko do ostatnich minut. Przetrwaliśmy momenty, gdy Lech miał optyczną przewagę, potrafiliśmy się pozbierać, a także utrzymać przy piłce. Były momenty, które mogliśmy lepiej wykorzystać, ale daleki jestem od narzekania i grymaszenia. Zdobyliśmy cenny punkt po niezłym meczu. Pokazaliśmy, że potrafimy grać mając swój styl. W tą stronę dalej będziemy szli - mówił po spotkaniu Piotr Stokowiec.
Mniej powodów do radości miał Nenad Bjelica, który liczył, że jego podopieczni zmażą plamę, jaką dali w meczu Pucharu Polski z Pogonią Szczecin. - Był to dla nas ciężki mecz. Drużyna pokazała zaangażowanie, dobrze zareagowała po porażce w Szczecinie. W pierwszej połowie brakowało szans. Kreowaliśmy akcję, ale brakowało dobrych dośrodkowań. Po przerwie mieliśmy okazje, ale nie mieliśmy mocy - powiedział Chorwat.
Piotr Stokowiec i jego podopieczni wykazali się w tym meczu cierpliwością. - Czasami trzeba przeczekać. Cieszę się, że po stracie bramki nie zareagowaliśmy od razu zmianami. Daliśmy zawodnikom szansę na odpowiedź. Chciałem w ten sposób zbudować ich pewność siebie, żeby schodzący nie myśleli, że strata bramki to ich wina - dodał trener Zagłębia, który zarzeka się, że celem jego drużyny było zwycięstwo. - Absolutnie nie przyjechaliśmy tu po remis, ale z dużym szacunkiem dla Lecha. Zaprezentowaliśmy się jednak odważnie. Graliśmy naprawdę dobrze, a w końcówce stworzyliśmy sobie sytuacje. Gra na remis nie ma sensu.
Lech stracił gola po błędzie Nikoli Vujadinovicia, który instruował kolegów z obrony jak mają się ustawić, przez co sam spóźnił się z interwencją. - Zabrakło koncentracji. Tak się dzieje, gdy nie ma się już energii. Tego brakowało nam w ostatnich 15 minutach. Drużyna chciała wygrać, ale nogi nie reagowały dobrze - zakończył Bjelica.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: karne pompki piłkarzy Barcelony