Czuję się świetnie we Wrocławiu i nie zamierzam nic zmieniać - rozmowa z Sebastianem Milą, piłkarzem Śląska Wrocław

Jednym z najważniejszych, o ile najważniejszym graczem Śląska Wrocław jest Sebastian Mila. Były reprezentacyjny pomocnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zdradza, że nie zamierza zamienić Śląska na żaden inny polski zespół, gdyż we Wrocławiu czuje się znakomicie. Piłkarz stwierdza także, że po zakończeniu sezonu obecna kadra Śląska powinna zostać utrzymana i na jej obecnym składzie powinno tworzyć się nową drużynę.

Artur Długosz: Remisem zakończyła się potyczka Śląska Wrocław z Górnikiem Zabrze. Jak pan oceni to spotkanie?

Sebastian Mila: Był to dobry mecz. Myślę, że kibicom mógł się on podobać. Graliśmy akcję za akcję, staraliśmy się doprowadzić do remisu, a później nawet wygrać ten pojedynek. Myślę, że z przebiegu meczu powinniśmy być zadowoleni, aczkolwiek z wyniku nie za bardzo.

Dlaczego dopiero po strzelonej bramce Śląsk ruszył do zdecydowanego, zmasowanego ataku? Nie mieliście wcześniej pomysłu jak sforsować obronę zabrzan?

- Nie, z tym się nie zgodzę. Wydaje mi się, że cały czas kontrolowaliśmy przebieg spotkania i graliśmy naprawdę jak nie polski zespół, bo polskie zespoły zazwyczaj jak przegrywają, to grają długimi piłkami. My staraliśmy się, mimo wszystko, grać dokładne piłki i konstruować akcje pozycyjne. Wydaje mi się, że to jest nawet niespotykane, aczkolwiek oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów. Zbyt dużo zrobiliśmy łatwych, prostych strat i nie pomagało nam to. Uważam, że tak naprawdę Górnik Zabrze cały mecz się bronił, wiec bardziej zwaliłbym na to, że niełatwo było przeforsować ich obronę.

Strzelona bramka na pewno jednak dodała wam wiary w to, że Górnik można pokonać.

- Tak, zgadzam się. Po tej bramce, tak jak już pan wspominał, zaczęliśmy grać jeszcze agresywniej i ofensywniej i wydaje mi się, że gdybyśmy strzelili wcześniej, to mogłoby to stworzyć nam więcej sytuacji do zdobycia gola i wygrania tego spotkania.

Czego zabrakło do tego, aby pokonać zespół z Zabrza?

- Bramki w pierwszej połowie. Jak byśmy strzelili w pierwszej części meczu gola na 1:1, to w drugiej odsłonie spotkania coś pewnie na 2:1 byśmy zdobyli.

To był już czwarty mecz bez zwycięstwa. Kiedy ta seria zostanie przełamana?

- Oby jak najszybciej. Mam nadzieję, że mecz w Krakowie, gdzie jest na pewno niełatwy teren, aczkolwiek pojedziemy tam po to, by wygrać i zdobyć trzy punkty, bo to jest nasze zadanie.

Co będzie ważniejsze? Spotkanie w Pucharze Ekstraklasy z Arką Gdynia czy mecz ligowy z Cracovią Kraków?

- Powiem tak, że trener wpajał nam jedną rzecz. Taką, że wszyscy w Anglii grają Curling Cup, FA Cup i wszystkie inne takiego różnego rodzaju spotkania. Grają wszyscy, najlepsi i najważniejsi zawodnicy dla zespołu. Robią tam wszystko, żeby zdobywać trofea, więc my to samo. Każdy z tych meczów będzie dla nas ważny. Najbliższy będzie najważniejszy.

Jesteście teraz chyba jedynym zespołem w ekstraklasie, któremu nie grozi ani spadek, ani też nie wywalczycie Mistrzostwa Polski. Prawda?

- Tak to prawda, ale my jesteśmy drużyną, która ten sezon traktuje jako doświadczenie, jako zebranie tych doświadczeń na kolejny sezon, gdzie na pewno będziemy grali już pod większą presją i o inne cele.

Decyzja o tym, że Solorz-Żak będzie miał większościowy pakiet w Śląsku coś zmieniła w waszej mentalności? Możliwe, że gracie już o wyższe kontrakty w następnym sezonie...

- Ucieszyła nas informacja o tym, że pan Solorz-Żak wszedł do klubu. Rzeczywiście jest to nie tylko dla nas, ale myślę, że dla działaczy, kibiców i wszystkich ludzi związanych ze Śląskiem dobra informacja i perspektywy na przyszłość. My jako piłkarze staramy się grać jak najlepiej w każdym meczu, dlatego że panuje dobra atmosfera w klubie, w zespole. Mamy chęci, by zdobywać jak najwięcej trofeów. Mamy ten głód zwycięstw, głód fajnych chwil, które niewątpliwie można spędzić zdobywając mistrzostwo lub puchary.

W letnim okienku transferowych chyba nikt nie będzie chciał odejść ze Śląska Wrocław?

- Powiem może inaczej. Dużo się mówi o transferach do klubu. Trzeba się skoncentrować, żeby wszyscy piłkarze zostali w klubie. Ci co są czołowymi zawodnikami, bo za bardzo się wszyscy skoncentrowali się na tym, kto ma przyjść. Niech zostanie ten zespół co ma być i do niego dokooptować trzeba innych dobrych zawodników.

Sebastian Mila zostaje?

- Ofert nie ma. Jeżeli taka przyjdzie, dobra, z zachodu, z zagranicy i będzie to możliwość rozwoju, i dalszej kariery, spełnienia swoich marzeń to oczywiście jest to szansa żeby wyjechać. Oczywiście będę nad tym myślał. Jeśli chodzi o inne polskie drużyny to zupełnie nie wchodzi to w grę. Czuję się świetnie tutaj we Wrocławiu i nie zamierzam nic tutaj zmieniać.

Wróćmy jeszcze do meczu z Cracovią Kraków, zadowoli was remis czy liczy się tylko zwycięstwo?

- Remis nas nie zadowoli. Liczy się zwycięstwo. Powiem szczerze, że nawet jak będziemy grali z Legią, Wisłą czy Lechem, to interesuje nas tylko zwycięstwo. Mamy taką pozycję, nie grozi nam spadek, aczkolwiek chcielibyśmy napsuć trochę krwi drużynom które grają o te najwyższe cele. Na pewno nie będą miały łatwo z nami wygrywać.

Nie wygraliście z zespołami z dołu tabeli, nie udało się tymi z czołówki. Może szczęścia trzeba szukać z tymi ze środka? Na przykład Jagiellonia Białystok?

- Zobaczymy, zobaczymy. Jeżeli dobrze się ułoży mecz i będziemy mieli dobrą formę, to na pewno bardzo się ucieszymy ze zwycięstwa.

Chcecie zdobyć Puchar Ekstraklasy, mimo że nie daje on możliwości gry w europejskich pucharach?

- Bardzo chcemy. Jest to dla nas szalenie ważne. Miejmy nadzieję, że nam się to uda.

Komentarze (0)