Zdarzenie miało miejsce na moście w Krośnie. Woda akurat głęboka nie była. Sytuacja - jak najbardziej poważna. Opowiada Mateusz Kantor: - Jechałem autem na obiad do restauracji. Na moście zrobił się szum, jacyś ludzie zaczęli krzyczeć. Zatrzymałem auto na środku drogi, wybiegłem zobaczyć co się dzieje. I zobaczyłem leżącego w wodzie człowieka.
- Zbiegłem więc do wody, podtrzymywałem szyjną część kręgosłupa. Nie wiedziałem czy jest złamany. Nie mógł ruszać rękami i nogami. Trzymałem go, żeby się nie udusił, nie utopił. Nie wiedziałem czy skoczył na głowę, ale studiuję też fizjoterapię, więc wiedziałem mniej więcej jak się zachować. Zaczęło zbierać się coraz więcej ludzi, ktoś wezwał pomoc. Razem z nim czekałem na przyjazd ratowników - opowiada nam.
I kontynuuje: - Nawiązałem z nim kontakt, wyciągnąłem informację jak się nazywa. Zapytałem czy coś go boli. Starałem się z nim jakoś rozmawiać, żeby nie stracił przytomności. Widać, że się trząsł, miał objawy oziębienia. Z tego co mówił to miał poważne zamiary i chciał się targnąć na życie. Chyba nie chciał już żyć.
- Byli tam przechodnie, ale nikt nie zdecydował się na szybką pomoc. Ja się nie zastanawiałem. Cieszę się, że swoją wiedzą mogłem pomóc, bo nie wiadomo jakby to się skończyło. Cieszę się, że to byłem ja. Jeszcze się do mnie nie odezwał. Mam nadzieję, że odpocznie fizycznie, psychicznie. I mu się ułoży.
Mateusz Kantor ma 25 lat, jest piłkarzem Karpat Krosno. Mężczyzna, którego uratował to 40-letni mieszkaniec Krosna. Był pijany, w organizmie miał blisko 2 promile alkoholu. Ponoć do desperackiego kroku popchnęły go problemy finansowe.
ZOBACZ WIDEO Kontrowersje w meczu Realu. Ramos wyleciał z boiska [ZDJĘCIA ELEVEN]