Michał Chrapek bez ogródek: Na powtórkach nie wygląda to na faul

WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Michał Chrapek
WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Michał Chrapek

Śląsk Wrocław wygrał z Cracovią 2:1 dzięki kontrowersyjnej bramce z rzutu karnego. Po meczu Michał Chrapek, który wywalczył jedenastkę, nie owijał w bawełnę. - Na powtórkach nie wygląda to na faul - przyznał.

Akcja Śląska z 88. minuty jeszcze długo będzie odbijać się echem. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny, którego nie było. Może nie byłoby to aż tak szokujące, gdyby nie... pomoc VAR-u, systemu wideoweryfikacji. Ale po kolei.

Na skraju pola karnego Michał Chrapek uprzedził Sylwestra Lusiusza i obrońca Cracovii zahaczył nogę rywali. Przynajmniej tak to wyglądało z wysokości trybun. Identycznego zdania był Marciniak i podyktował rzut wolny z linii "szesnastki". Kilka sekund później postanowił skorzystać z systemu VAR i obejrzał tę sytuację jeszcze raz. Arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na 11. metr. Rzeczywiście, zdarzenie mogło mieć miejsce w polu karnym, z tym, że tak naprawdę faulu nie było. Powtórki obnażyły katastrofalny błąd Marciniaka. Lusiusz nawet nie dotknął Chrapka.

- Oglądałem tę sytuację w szatni i naprawdę tam nic nie widać - uczciwie przyznał pomocnik Śląska.

I dodał: - Mogę tylko powiedzieć, jak to odbieram z boiska. Zawodnik Cracovii źle przyjął piłkę, a często w takich akcjach, kiedy rywal jest szybszy, sędzia gwiżdże faul. Czułem bardzo delikatny kontakt i starałem się to wykorzystać. Wielokrotnie widziałem powtórki i nie wygląda to na faul.

ZOBACZ WIDEO Tak Lewandowski zdobył gola. Zobacz skrót Bayern - Bayer [ELEVEN]

Niewiele brakło, a Chrapka nie byłoby już wówczas na boisku. - Pokazywał, że jest bardzo zmęczony. Zmotywowałem go i kazałem, by nie włączał się już tak często do akcji ofensywnych. Później dobrze ustawiał się razem z Igorsem Tarasovsem i dotrwał do końca meczu - wyjaśnił trener Śląska Jan Urban.

Chrapek potwierdził, że w końcówce prosił o zmianę: - Koło 84. minuty mocniej popracowałem, złapałem straszną zadyszkę, czułem "nabite" nogi. Trochę ciągnąłem się po boisku. Trener ostatecznie mnie zostawił i okazało się, że to dobra decyzja.

Występ pomocnika Śląska długo stał pod znakiem zapytania. Chrapek nie dokończył poprzedniego spotkania w Białymstoku. - Poczułem ukłucie w pachwinie i nie byłem w stanie kontynuować gry. Przez cały tydzień do używalności doprowadzali mnie klubowi fizjoterapeuci - przyznał.

Komentarze (5)
avatar
Dudi76
26.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czepiacie się Marciniaka a jakoś nikt nie zwraca uwagi że niby faulowany zawodnik sam mówi że faulu nie było, szkoda tylko że zabrakło mu jaj na boisku i się nie przyznał że nie było kontaktu. 
szczery do bólu
26.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
13mp18pp , gdzie byłeś bohaterze jak legia ośmieszyła całą Polske ? W Mołdawi nie było sędziego który POMAGA ległej tylko sedzia z jajami który na bezczelną zaczepke bufona Paazdana zareagował Czytaj całość
avatar
bobek123
26.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
4
Odpowiedz
dziekujemy panie MARCINIAK slask i legia ani rusz bez panskiej POmocy czekamy na wiecej takich wynikow zWARu .Jak niemozna wygrac na boisku to pan MARCINIAK zawsze ma cos w zanadrzu =jeste Czytaj całość