Trwa niemoc Lechii Gdańsk, zmarnowana szansa Wisły Kraków

PAP / PAP/Stanisław Rozpędzik / Marco Paixao (z lewej) i Ivan Gonzalez (z prawej)
PAP / PAP/Stanisław Rozpędzik / Marco Paixao (z lewej) i Ivan Gonzalez (z prawej)

W meczu 7. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała przed własną publicznością z Lechią Gdańsk 1:1 i zmarnowała okazję na objęcie prowadzenia w ligowej tabeli. Dla biało-zielonych to natomiast już szóste z rzędu spotkanie bez zwycięstwa.

Gdańszczanie zaczęli sezon udanie, bo na inaugurację rozgrywek pokonali Wisłę Płock (2:0), ale od tego czasu zdobyli tylko trzy punkty. Choć zamiast walczyć o mistrzostwo Polski, Lechia balansuje na krawędzi strefy spadkowej, trener Piotr Nowak - przynajmniej w medialnym przekazie - cieszy się zaufaniem przełożonych.

- Pozycja Piotra Nowaka w klubie nie podlega dyskusji. Nie ma mowy o żadnej zmianie. Jego głowa w najbliższym czasie na pewno nie spadnie. Mamy najlepszego trenera w Polsce - zapewnił w tygodniu na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes Lechii, Adam Mandziara.

Czy szósty z rzędu mecz bez zwycięstwa zachwieje pozycją szkoleniowca? Co prawda w Krakowie Lechia wstała z kolan, ale sześć punktów po siedmiu kolejkach to nie jest dorobek, który w Gdańsku satysfakcjonuje kogokolwiek. Zbliżająca się przerwa reprezentacyjna to teoretycznie odpowiedni czas na zmianę trenera, więc Piotr Nowak nie może spać spokojnie. Kiko Ramirez też nie będzie miał udanych dwóch tygodni, bo w poprzedniej kolejce jego Biała Gwiazda poniosła sromotną klęskę z Zagłębiem Lubin (0:3), a teraz na własne życzenie zmarnowała szansę na zwycięstwo i objęcie pozycji lidera Lotto Ekstraklasy.

W pierwszej połowie gra toczyła się pod dyktando gospodarzy, a goście tylko Dusanowi Kuciakowi zawdzięczali to, że do przerwy przegrywali jedynie 0:1. W 16. minucie Słowak błysnął refleksem, broniąc uderzenie Patryka Małeckiego z ostrego kąta, a pięć minut później odbił piłkę po "główce" Zorana Arsenicia. To były strzały z kategorii tych, za których przepuszczenie nikt nie miałby do Kuciaka pretensji.

ZOBACZ WIDEO Dublet Roberta Lewandowskiego - zobacz skrót meczu Werder Brema - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W 37. minucie bramkarz Lechii szybko zszedł do parteru po strzale Carlitosa, ale dwie minuty później nie miał już szans na udaną interwencję. Maciej Sadlok wstrzelił piłkę w pole karne Lechii, tam Carlitos z gracją skleił futbolówkę, nic nie robiąc sobie z towarzystwa Mateusza Lewandowskiego i uderzył z półobrotu tak, że Kuciak musiał skapitulować. To piąty gol Hiszpana w tym sezonie, a czwarty w trzech ostatnich meczach. Warto też odnotować, że swoją trzecią asystę w kampanii 2017/2018 Maciej Sadloka, który w sobotę zadebiutował w roli kapitana 13-krotnych mistrzów Polski.

Przed przerwą Lechia była zupełnie bezradna w ataku. Dość powiedzieć, że w pierwszej goście nie oddali ani jednego uderzenia w światło bramki Wisły. Michał Buchalik pierwsza interwencję na linii wykonał dopiero w 49. minucie, ale nie miał żadnego problemu ze złapaniem piłki po "główce" Stevena Vitorii. Po chwili znów sprytem błysnął Carlitos, który próbował przelobować Kuciaka strzałem z 35 metrów, ale na szczęście dla bramkarza Lechii uderzona przez Hiszpana piłka minęła bramkę. Gdyby leciała w jej światło, źle ustawiony i spóźniony z reakcją Kuciak nie zdołałby zapobiec stracie gola.

Po godzinie gry goście zaatakowali konkretniej, co przy bierności Wisły zaowocowało realnym zagrożeniem pod bramką gospodarzy. Najpierw z ostrego kąta Buchalika zatrudnił Sławomir Peszko, a po chwili na zaskakujący strzał z rzutu wolnego zdecydował się Lewandowski. Bramkarz Wisły nie dał się zaskoczyć, ale to były dwa poważne ostrzeżenia dla Białej Gwiazdy. Trzeciego już nie było i w 79. minucie Lechia wyrównała po koronkowej akcji portugalskiego tercetu: Flavio Paixao wrzucił piłkę miękko w pole karne Wisły do brata Marco, który głową zgrał ją do nadbiegającego Joao Oliveira, a ten pokonał Buchalika strzałem prosto z powietrza. Warto odnotować, że bramkowy atak zainicjował sam Oliveira, który złamał akcję z prawego skrzydła do środka i przekazał piłkę Flavio Paixao.

Wisła straciła prowadzenie na własne życzenie. Krakowianie nie kwapili się do przejęcie inicjatywy i zapłacili wysoką cenę za minimalizm, który objawiał się obroną jednobramkowego prowadzenia. W drugiej połowie lechiści całkowicie zneutralizowali gospodarzy. Wiślacy nie potrafili przejąć kontroli nad spotkaniem nawet w ostatnim kwadransie gry, choć za kadencji trenera Ramireza to faza meczu, w której najczęściej zdobywają bramki i rozstrzygają losy spotkania na swoją korzyść.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 1:1 (1:0)
1:0 - Carlitos 39'
1:1 - Oliveira 79'

Składy:

Wisła: Michał Buchalik - Tomasz Cywka, Zoran Arsenić, Ivan Gonzalez, Maciej Sadlok - Martin Kostal (66' Tibor Halilović), Pol Llonch, Fran Velez (74' Paweł Brożek), Patryk Małecki (59' Jakub Bartosz)- Carlitos.

Lechia: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski, Błażej Augustyn, Steven Vitoria, Mateusz Lewandowski - Sławomir Peszko, Daniel Łukasik (56' Joao Oliveira), Milos Krasić (71' Florian Schikowski), Flavio Paixao - Patryk Lipski (29' Mateusz Matras) - Marco Paixao.

Żółte kartki: Małecki, Kostal, Velez, Manuel (Wisła) oraz Augustyn, Łukasik, M. Paixao, Matras (Lechia).

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Widzów: 9131.

Komentarze (3)
Marek Cesarczyk
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A mnie znowu wkurza że jak jakiejś drużynie nie idzie to od razu patrzy się na trenera.Przecież to chore.Wiadomo że jakaś drużyna jest pierwsza i jakaś musi być ostatnia a w międzyczasie jest j Czytaj całość
avatar
Witold Kot
26.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panowie z Canal byli dzisiaj naćpani i gadali w studio takie głupoty, że nie chciało się słuchać. Przekomarzali się kto ma być piłkarzem meczu, wymieniając najczęściej jakiegoś Carlitosa, któ Czytaj całość