[tag=53352]
Kamil Grabara[/tag] nie może co prawda liczyć na specjalne traktowanie u Juergena Kloppa, ale cieszy się, że trafił właśnie pod skrzydła Niemca, u którego każdy ciężko pracujący piłkarz może liczyć na szansę.
Grzegorz Garbacik, "Piłka Nożna": Jaką masz pozycję w Liverpoolu?
Kamil Grabara:
Na pewno w pierwszej drużynie. Nie wiem, czy jest sens, żebym się wypowiadał o numerach czy konkretnej hierarchii. Najważniejsze, że już nie jestem postrzegany jako zawodnik rezerw.
Jakim miejscem dla młodego piłkarza jest Liverpool? Czujesz, że to klub, który otworzy ci furtkę do rozwoju i wielkiej kariery?
Gdybym uważał, że może być inaczej, nigdy bym do Liverpoolu nie przechodził. Jestem przekonany, że klub da mi wszystko, abym został piłkarzem światowego formatu. Tylko ode mnie zależy, czy z tej szansy skorzystam.
Jak układają się relacje z trenerem Juergenem Kloppem?
W porządku. Tak jak każdy inny zawodnik mam z nim dobry kontakt. Trener wszystkich postrzega jednakowo, nikogo nie faworyzuje. Każdego traktuje po prostu jako swojego piłkarza. Wszystko wygląda tak, jak powinno.
ZOBACZ WIDEO Asensio strzelał, ale Real tylko zremisował. Zobacz skrót meczu z Valencia CF [ZDJĘCIA ELEVEN]
Czy to prawda, że Klopp potrafi wytworzyć w klubie tak znakomitą atmosferę, iż piłkarze mogliby skoczyć za nim w ogień?
Na pewno nie nazwałbym tego rodzinną atmosferą, bo to nijak się ma do skakania za kimś w ogień. Użyłbym raczej określenia team spirit. Kiedy przyszedłem do Liverpoolu, od razu to poczułem, więc myślę, że się udziela. Począwszy od pań na stołówce i tych, które piorą nasze stroje. A co do trenera, widać, że stara się, by drużyna była skonsolidowana. Nie miałem co prawda okazji pracować dotąd z wieloma szkoleniowcami, ale ci, na których trafiałem, byli pod tym względem… nie chcę powiedzieć, że dobrzy, bo to takie proste słowo, ale na pewno na bardzo wysokim poziomie.
Klopp ma słabość do polskich piłkarzy? Da się to odczuć? Czy raczej można włożyć takie opowieści między bajki?
Nie wiem, skąd biorą się takie historie i kto wymyślił to stwierdzenie o słabości bossa do Polaków… Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski grali u trenera Kloppa tylko dlatego, że byli wybitnymi piłkarzami i na to zasługiwali. Opowieści o jakiejś słabości menedżera do Polaków są naciągane. A dlaczego nie miałby mieć słabości do Niemców? Każdy zawodnik, obojętnie z jakiego jest kraju, czy z Egiptu, czy z Algierii, czy skądkolwiek, jeśli daje z siebie wszystko i gra tak, jak grać powinien, jest szanowany przez trenera. Bo tylko to się liczy.
A jak wygląda twoja codzienna współpraca z bramkarzami, którzy są wyżej w klubowej hierarchii? Czy Simon Mignolet i Loris Karius spoglądają na ciebie bardziej mentorskim okiem, czy to raczej układ partnerski?
Ten moment mentorski już przeminął. Teraz funkcjonujemy na normalnych, to znaczy koleżeńskich, zasadach. Każdy ma własne cele i dąży do ich osiągnięcia.
Z perspektywy ponad półtora roku spędzonego w Anglii czujesz się lepszym piłkarzem?
Na pewno nie czuję się wielkim piłkarzem. W Liverpoolu nie zagrałem jeszcze w oficjalnym meczu, ale jest to oczywiście moim najbliższym celem. Czuję się za to graczem wielkiego klubu. Czy jestem lepszym bramkarzem? Bez dwóch zdań! Poziom między Polską i Anglią różni się diametralnie. Jako zawodnik jestem lata świetlne od tego, co prezentowałem przed wyjazdem. Jestem bardzo zadowolony z tego półtora roku spędzonego w Anglii.
Przed wylotem do Liverpoolu interesowałeś się wyspiarskim futbolem? Śledziłeś zmagania w ramach Premier League?
Lubiłem oglądać Premier League ze względu na wysoki poziom, ale jakiejś ulubionej drużyny na Wyspach nie miałem. Nie chciałbym teraz na wyrost powiedzieć, że kibicowałem temu czy innemu zespołowi.
Jaka była twoja pierwsza myśl po otrzymaniu oferty z Anfield?
Że muszę z niej skorzystać! Jeżeli ktoś chce być dobrym, profesjonalnym sportowcem, musi rywalizować z najlepszymi na świecie. Mnie się udało trafić w takie miejsce.
Udzieliła się ci magia i atmosfera stadionu oraz "You’ll Never Walk Alone" odśpiewanego na kilkadziesiąt tysięcy gardeł przy pierwszej wizycie na Anfield?
Było to niezwykle specyficzne uczucie. Mało stadionów ma do zaoferowania coś podobnego. Jeśli chodzi o Anglię, chyba żaden inny poza Anfield.
Zrobiłeś niedawno trochę szumu na Twitterze wpisem o bramkarzach po starcie ekstraklasy. Zaskoczyło cię, że reakcje były tak mocno negatywne?
Zastanawiam się, co ja takiego strasznego napisałem. To jest bardzo ciekawe. ("Dobrze, że ruszyła ekstraklasa, można podziwiać kwiat bramkarstwa" – przyp. red.). To, że kogoś to uraziło i poczuł, że to było skierowane do niego… Cóż, każdy reaguje inaczej. Ja prowadzę Twittera na swój sposób, tak jak mi się podoba. A akurat ten wpis nie miał na celu uderzenie w kogoś konkretnego. Nie uważam, żebym zgrzeszył wobec bramkarza z ekstraklasy (Seweryna Kiełpina z Wisły Płock – przyp. red.), ale jeśli ktoś tak do tego podszedł, to już jego sprawa. Dla mnie tweet był humorystyczny, podobnie jak dla sporego odsetka ludzi, którzy później to czytali.
Zareagowało sporo osób ze środowiska, starszych i bardziej doświadczonych.
Pytanie, czy wiek to najlepszy wyznacznik tego, czy człowiek może się wypowiadać na dany temat, czy też nie. To jest dosyć słabe myślenie. Jeśli ktoś się na czymś w jakimś stopniu zna, powinien mieć możliwość zabrania głosu. Gdyby mnie ktoś skrytykował konstruktywnie, czy nawet pozwolił sobie na bardziej ironiczne podejście, nie miałbym z tym problemu. Trzeba mieć pewien dystans do siebie i życia, a na niektóre sprawy patrzeć właśnie przez pryzmat żartu. Ilu ludzi, tyle interpretacji. Czy jednak mój wiek mnie dyskwalifikuje przed zabieraniem głosu w jakiejś sprawie? Nie sądzę.