Szymon Mierzyński: Pretensje polskich kibiców to totalna hipokryzja (komentarz)

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

"Dyskryminacja", "głupota" - grzmią polscy kibice, dziwiąc się, że nie będą mogli obejrzeć meczu z Danią z sektorów przeznaczonych dla fanów gospodarzy. Te pretensje są kompletnie nieuzasadnione i trącą hipokryzją.

Przypomnijmy: polscy sympatycy futbolu, którzy rezerwowali wejściówki na polskie adresy mailowe, otrzymali od organizatorów informację, że nie zostaną wpuszczeni na stadion, chyba że udowodnią przynależność do miejscowej publiczności. Oczywiście zagwarantowano im możliwość otrzymania zwrotu pieniędzy.

Taka reakcja wywołała totalne oburzenie. Kibice z naszego kraju wytykają gospodarzom rzekomą dyskryminację, a ich decyzję nazywają głupotą. Jakie mają racjonalne argumenty? Żadne. Warto pamiętać, że nie rozgrywamy tego meczu u siebie i zgodnie z regulacjami UEFA, przysługuje nam 5 procent miejsc na stadionie. Pojemność Parken to 38 tys., a co za tym idzie Duńczycy muszą nam przekazać niespełna 2 tys. kart wstępu. Nic więcej.

Nietrudno się domyślić, że ta pula nie zaspokaja zapotrzebowania polskich fanów, którzy gdyby tylko mogli, zajęliby pewnie całe trybuny. Nie oznacza to jednak, że należy udawać cwaniaka i zdobywać bilety w sposób niezgodny z zasadami (niekoniecznie łamiąc jakiekolwiek przepisy, lecz przecież każdy doskonale wie, że dystrybucja prowadzona na miejscu nie jest przeznaczona dla sympatyków Biało-Czerwonych), a potem mieć jeszcze pretensje, że ktoś to próbuje ukrócić.

Zadajcie sobie pytanie drodzy niezadowoleni, jak byście zareagowali, gdybyście nie mogli zobaczyć meczu na PGE Narodowym, bo bilety zostałyby wykupione przez fanów rywali, którzy wykorzystali lukę w systemie i masowo zajęli miejsca przeznaczone dla naszej publiczności. Wtedy też padałyby hasła o "żenadzie" i "głupocie". Dlatego nie należy być hipokrytą.

Ktoś powie, że to wina Duńczyków, którzy już wcześniej powinni zablokować możliwość kupowania wejściówek przez Polaków. To prawda, lecz nie wszystko da się przewidzieć, a wpadki zdarzają się każdemu. Nasz PZPN też nie jest nieomylny. W listopadzie 2013 roku sprzedał na mecz Polska - Irlandia w Poznaniu bilety na miejsca, które przeznaczył dla mediów, i na które rozdał dziennikarzom akredytacje. Efekt? Na feralnym sektorze w nieskończoność trwały kłótnie.

Szymon Mierzyński

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Zdajemy sobie sprawę z tego, że Dania gra u siebie bardzo dobrą piłkę (WIDEO)

Źródło artykułu: