- Leo powinien zacząć szanować naszych byłych trenerów, którzy w swoim zawodzie też osiągnęli niezłe rezultaty. Jeśli ma do napisania raport, niech go napisze. Niech zacznie też bardziej się starać, bo w tej chwili wielu ludzi ma głęboko gdzieś. A słowa, że pochodzimy z drewnianych chatek i jesteśmy jakby z drugiej strony księżyca, lepiej żeby zachował dla siebie - mówi bez ogródek w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl "Świerszcz".
Były gracz m. in. Olympique Marsylia, występujący obecnie w Łódzkim Klubie Sportowym, zarzuca także Beenhakkerowi, że powołuje on zbyt wielu piłkarzy. Jest to zresztą zarzut bardzo często przewijający się w mediach. - W kadrze byli prawie wszyscy zawodnicy ekstraklasy. Zostali tylko bardzo nieudolni i starzy - nie ukrywa.
Świerczewski, mający 37 wiosen na karku, do kadry Leo nie trafił. I na pewno nie trafi, nawet gdyby zgłosił się do niego Holender. Powód? - Nie chciałbym być jednym z wielu, jednym z siedemdziesięciu. Poza tym uważam, że nie jest to osoba, która jest w stanie poprowadzić naszą reprezentację do awansu do mistrzostw świata - uważa.
Kto zatem mógłby przejąć schedę po Holendrze, o którego dymisji mówi się coraz częściej? Faworytem prasy jest Franciszek Smuda z Lecha, ale Świerczewski wskazuje na Macieja Skorżę, prowadzącego obecnie Wisłę Kraków. - Obaj są dobrymi trenerami, ale dzieli ich bagaż doświadczeń - porównuje. - Choć Skorża jest znacznie młodszy, dobrze sobie radzi w tym fachu. Jeśli już będziemy wybierać szkoleniowca z Polski, to warto postawić na przedstawiciela młodszego pokolenia. Takim jest trener Wisły, który ma bardzo ciekawą koncepcję prowadzenia drużyny.