Wydawało się, że po tym jak w poprzednim sezonie Ajax Amsterdam doszedł do finału Ligi Europy, na dobre wrócił do czołówki Starego Kontynentu. Nawet jeśli międzynarodowe zaangażowanie sprawiło, że zespół z Amsterdamu kilka miesięcy temu został tylko wicemistrzem Holandii, co oznaczało potrzebę udziału w dwóch rundach eliminacyjnych LM. Wydawało się, że dla drużyny ogranej w pucharach nie powinno to stanowić problemu. Tymczasem została zatrzymana już na pierwszej przeszkodzie, którą w III rundzie kwalifikacyjnej był OGC Nice. Sądzono, że w takim razie Ajax przynajmniej zdoła zakwalifikować się do fazy grupowej Ligi Europy, a tymczasem w play-offach poniósł dwie porażki z mistrzem Norwegii Rosenborgiem Trondheim. To już była katastrofa.
[b]
Wyprzedaż[/b]
Z kolei PSV Eindhoven , który uczestniczył w poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, a potem rozgrywki Eredivisie zakończył na trzeciej pozycji, w tym sezonie z pucharami pożegnał się już na początku sierpnia, gdy w III rundzie LE przegrał oba mecze z chorwackim zespołem NK Osijek. Czwarty w poprzednich rozgrywkach holenderskiej ekstraklasy FC Utrecht, po wyeliminowaniu maltańskiej Valletty i naszego Lecha Poznań, w IV rundzie eliminacji LE nie dał rady Zenitowi Sankt Petersburg.
Liga holenderska traci na znaczeniu, bo nieustannie jest drenowana z najlepszych piłkarzy przez kluby angielskie, hiszpańskie, włoskie i francuskie. Dlatego drużyny Eredivisie nie są w stanie z nimi rywalizować. Wystarczy sprawdzić, co w czasie ostatnich wakacji stało się z drużyną Ajaksu. Tottenham Hotspur za 40 milionów euro wyjął z tego klubu kolumbijskiego obrońcę Davinsona Sancheza. Za 9 milionów do innego zespołu z Londynu – Crystal Palace – odszedł kolejny defensor Jairo Riedewald. Następny gracz formacji, Kenny Tete, za 3 miliony przeszedł do francuskiego Olympique Lyon. Z kolei znakomity pomocnik, kapitan drużyny Davy Klaassen, za 27 milionów odszedł do Evertonu. Zatem już po tych transakcjach widać, że klub się wzbogacił, ale zespół został poważnie osłabiony.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Nie wychodźmy krok do przodu
Część pieniędzy od razu zainwestowano w nowych piłkarzy, nie tylko mniej znanych, ale i słabszych. Na przykład po trzech latach do Amsterdamu wrócił ofensywny pomocnik Siem de Jong, z tym że jak odchodził do Newcastle United, to kosztował 7 milionów euro, a teraz przyszedł stamtąd za kwotę trzykrotnie mniejszą. Kupiono też kilku perspektywicznych cudzoziemców, jak choćby austriackiego obrońcę Maximiliana Woebera, sprowadzonego za 7,5 miliona z Rapidu Wiedeń, czy kolumbijskiego defensora Luisa Manuela Orejuela, kupionego za sumę o 4 miliony niższą z Deportivo Cali. Nie ma jednak pewności, że na tyle się rozwiną, że Ajax zarobi na nich ogromne pieniądze. Tym bardziej że zespołem kieruje niemający doświadczenia w pracy z czołowymi klubami Marcel Keizer. W czerwcu zastąpił Petera Bosza, którego kontrakt został wykupiony przez Borussię Dortmund. Przy takiej rotacji piłkarzy i trenerów trudno więc mówić o jakichkolwiek długofalowych planach.
Na tym tle polityka PSV Eindhoven, za którym stoi potężny koncern Philipsa, wydawała się bardziej przemyślana. Na dodatek Phillip Cocu prowadzi zespół już od czterech lat. Jednak absencja w tym sezonie w fazie grupowej jakichkolwiek europejskich rozgrywek musi denerwować szefów. Oznacza to przecież olbrzymie straty finansowe i ratunkiem będzie cykliczne pozbywanie się najlepszych piłkarzy. Już w przerwie letniej sprzedano dwóch Meksykanów – obrońcę Hectora Moreno za 5,7 miliona euro do Romy i pomocnika Andresa Guardado za 2 miliony do Betisu Sewilla. Grający w drugiej linii reprezentacji Holandii Davy Propper za 13 milionów odszedł do Brighton & Hove Albion, zaś lewy obrońca Jetro Willems za 5 milionów przeprowadził się do Eintrachtu Frankfurt. Kupiono natomiast za 8 milionów meksykańskiego napastnika Hirvanga Lozano, a 5 milionów zapłacono za holenderskiego obrońcę Derricka Luckassena z Alkmaaru.
(…)
[b]Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".
[/b]