[tag=6306]
[/tag]Marcin Robak już dwukrotnie zdobywał w swojej karierze tytuł króla strzelców Lotto Ekstraklasy. Dołożył również nagrodę dla najskuteczniejszego gracza I ligi w sezonie 2009/2010, gdy wraz z Widzewem Łódź wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej z zapasem szesnastu punktów nad drugim Górnikiem Zabrze.
W sobotni wieczór ponownie pokazał z jak wielką łatwością przychodzi mu zdobywanie bramek na polskich boiskach. Pomimo zawieszenia za kartki w poprzedniej kolejce, a także przerwy na reprezentację, rodowity legniczanin udowodnił, że jest rasowym napastnikiem, aplikując dwa trafienia mistrzom Polski. Tym samym w dotychczas rozegranych przez siebie 6 meczach ma już w swoim dorobku 4 gole.
- W pierwszej połowie mieliśmy na boisku naprawdę sporą przewagę, lecz mimo to przegrywaliśmy 0:1. Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę z tego, że jeśli zagramy podobnie w drugiej części spotkania, to wówczas osiągniemy sukces. Najpierw zdobyłem gola z rzutu karnego na 1:1, potem dołożyłem kolejnego po świetnym dośrodkowaniu Łukasza Madeja i w efekcie zdobyliśmy upragnione trzy punkty z Legią Warszawa.
Na pytanie, czy Śląsk rozegrał dotąd lepsze spotkanie w tym sezonie, 34-letni napastnik odpowiedział: - Ciężko powiedzieć, czy to rzeczywiście był nasz najlepszy mecz. Z pewnością spotkanie, które rozegraliśmy z Cracovią kilka tygodni temu również mogło się podobać. Bardzo cieszymy się, że jako drużyna idziemy w dobrym kierunku.
ZOBACZ WIDEO Borussia Dortmund tylko zremisowała z SC Freiburg. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nie zabrakło również pytań o dość spore kontrowersje w tym spotkaniu. Sędzia Jarosław Przybył wraz z asystentami podjął dwie decyzje, które wzbudziły skrajne emocje. Najpierw uznał bramkę dla Legii po spalonym, na którym znalazł się Armando Sadiku, zaś zagranie ręką Adama Hlouska w polu karnym najprawdopodobniej nie powinno zostać uznane za nieprzepisowe dotknięcie piłki w obrębie "szesnastki".
- Rzeczywiście ktoś w przerwie rzucił na odchodne w szatni, że gol dla Legii nie powinien zostać uznany. Natomiast nie widziałem dokładnie sytuacji, w której został podyktowany rzut karny. Jeżeli arbiter zauważył zagranie ręką, to jestem przekonany, że doszło do kontaktu. Być może piłka odskoczyła Hlouskowi lub została przez niego źle przyjęta - dodał gracz Śląska.
Robak miał szansę na zdobycie hat-tricka w tym spotkaniu. Niemal bezpośrednio po objęciu prowadzenia przez Legię, 10-krotny reprezentant Polski trafił w poprzeczkę. - Nie da się ukryć, że żałuję tej niewykorzystanej sytuacji. Opanowałem piłkę w powietrzu pod presją obrońców i uderzyłem bez zastanowienia. Do pięknego trafienia zabrakło kilku centymetrów - podsumował całą sytuację.
Po ośmiu kolejkach Śląsk Wrocław zajmuje 7. miejsce w tabeli z dorobkiem 12 punktów. Nieco lepiej prezentuje się pod tym względem Legia, która aktualnie plasuje się na 4. miejscu i zgromadziła o jedno oczko więcej od wrocławian. W kolejnej kolejce Robaka i spółkę czeka mecz w Zabrzu, a warszawianie podejmą Cracovię.