Grzegorz Krychowiak. Już łatwiej zapytać "co tam"

Jeszcze niedawno było mi trudno zapytać syna: "Co słychać?". Dziś to już inna rozmowa. Myślę, że obecny klub jest na miarę Grześka - opowiada WP SportoweFakty ojciec Grzegorza Krychowiaka, Edward.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Grzegorz Krychowiak (w środku) Getty Images / Shaun Botterill / Na zdjęciu: Grzegorz Krychowiak (w środku)

Mieszkańcy małego Mrzeżyna, skąd pochodzi zawodnik West Bromwich Albion, to w większości fani piłki. A że w nadmorskiej miejscowości mieszka nie więcej niż dwa tysiące ludzi i wszyscy dobrze się znają, to pytań w stylu: "Co się dzieje z Grześkiem?" nie dało się uniknąć. I co tu odpowiedzieć, skoro syn w klubie staje się graczem drugiego lub nawet trzeciego wyboru, z czasem przestaje w ogóle pojawiać się na boisku i traci miejsce w reprezentacji Polski?

Rodzina zawodnika mniej więcej przez rok musiała się gimnastykować w luźnych rozmowach w sklepie, tłumaczyć znajomym, co poszło nie tak, że "młody" w PSG nie gra i musi mierzyć się ze szturmem mediów, które zawodnika reprezentacji Polski równały z ziemią. Edward Krychowiak z wyrozumiałością wspomina tę krytykę syna.

- Mamy w domu internet, widzieliśmy, co się dzieje. Media atakowały, ale nie mam pretensji, rozumiem to. Przecież dziennikarze nie mogli pisać o tym, że pada deszcz. Może takie odbicie od ściany było Grześkowi potrzebne? - zastanawia się ojciec piłkarza.

W ostatnich miesiącach unikał rozmów z mediami. - Bo co można mądrego powiedzieć w sytuacji, gdy syn ze szkoły przynosi do domu same jedynki? - obrazuje. Sam mocno przeżywał niepowodzenia Grześka. Ciągle jednak wierzył, że sytuacja się odmieni.

ZOBACZ WIDEO Ligue 1: Wielki pech Olympique Lyon na boisku PSG [ZDJĘCIA ELEVEN]

Sąsiad pomęczył, ale niedługo później zmienił temat albo wracał do swoich spraw. Emocjonalne były dopiero telefony do Paryża.

- Trudno było zapytać: "Co tam?". To tak, jakby trenera po porażce zagaić o samopoczucie - wspomina.

Plany zachęcały 

Początek Grzegorza Krychowiaka w PSG nie wyglądał jeszcze tak dramatycznie. Był rezerwowym, grał w kratkę, ale jednak wchodził na boisko. Z czasem było widać, że nie do końca tam pasuje. Odstawał przede wszystkim pod względem technicznym. Koledzy z zespołu zbyt często mu nie podawali, ale też nasz pomocnik jakby bał się podjąć ryzyka, zagrać do przodu, rozpocząć akcję zespołu. Ograniczał się do bezpiecznych rozwiązań, kopnięć w bok, do tyłu. Kilka minut w przegranym 1:6 meczu Ligi Mistrzów z Barceloną 8 marca były jego ostatnimi w sezonie. Później grywał już tylko w czwartoligowych rezerwach klubu.

- Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będzie źle, nie uwierzyłbym w to. Wszystko było dopracowane do perfekcji - ojciec zawodnika dalej się dziwi.

Kupiony za około 30 milionów euro dwukrotny zwycięzca Ligi Europy, kluczowy gracz Sevilli i ćwierćfinalista mistrzostw Europy z reprezentacją Polski, miał być w PSG pierwszym wyborem. Ale pewne obietnice nie weszły nigdy w życie.

Edward Krychowiak tłumaczy, że przed transferem Krychowiaka z Hiszpanii francuski klub przedstawił zawodnikowi bardzo realną perspektywę na grę w pierwszym składzie.

- Trener miał zmienić taktykę na bardziej defensywną, Grzegorz miał w takim systemie przede wszystkim rozbijać ataki rywala. Miał też odejść Thiago Motta i Blaise Matuidi. Tak się nie stało - tłumaczy i wymienia dalej. - Grzegorz dostał dłuższy urlop po Euro 2016, nie pojechał na obóz przygotowawczy. Później trener został przez prezesów przyparty do muru za słabsze wyniki. Jak na początki w nowym klubie sporo się tego zebrało, prawda? Uważam też, że nie dali mu się tam w pełni rozwinąć, Grzechu nie czuł zaufania - dzieli się przemyśleniami Krychowiak senior.

Czy Grzegorz Krychowiak powinien raz jeszcze spróbować swoich sił w PSG?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×