W pierwszych dziesięciu meczach sezonu 2017/2018 wiślacy zdobyli szesnaście punktów - tak dobrego startu Biała Gwiazda nie miała od trzech lat. Rok temu o tej porze krakowianie mieli na koncie tylko siedem "oczek" i okupowali ostatnie miejsce w ligowej tabeli.
Z drugiej strony w pięciu ostatnich meczach krakowianie sięgnęli tylko po cztery punkty, a do tego w słabym stylu odpadli z Pucharu Polski z Koroną Kielce (0:1). Kryzys, w jakim znalazł się zespół Kiko Ramireza, pierwszy tak poważny w trakcie trwającej już dziewięć miesięcy kadencji Hiszpana, wprowadził przy Reymonta 22 nerwową atmosferę.
Wiślackie środowisko zarzuca Ramirezowi, że faworyzuje on ściągniętych latem rodaków Victora Pereza i Jesusa Imaza oraz Portugalczyka Ze Manuela i stawia na nich kosztem młodych Polaków czy Słowaka Martina Kostala albo Chorwata Tibora Halilovicia. Poza tym po stracie Petara Brleka na rzecz Genoi kompletnie załamał się pomysł na grę Białej Gwiazdy i styl prezentowany przez krakowian bez Chorwata pozostawia wiele do życzenia, co wzmacnia frustrację wiślackiego otoczenia. Nie ma przypadku w tym, że po odejściu Brleka Wisła zdobyła tylko cztery punkty w pięciu ligowych meczach.
Do tej pory trener Ramirez - przynajmniej na zewnątrz - cieszył się bezwzględnym zaufaniem władz klubu, ale po ostatnim ligowym spotkaniu z Koroną Kielce (1:2) coś pękło w wiceprezesie Wisły, Damianie Dukacie, który nie przebierał w słowach, komentując występ Białej Gwiazdy. "Po prostu czuje się upokorzony i wk***! Nie akceptuje takiej gry!" - napisał Dukat na Twitterze. O tym, że nie zamierza wycofywać się ze swoich słów, świadczy to, że wpis nie zniknął, choć od meczu z Koroną minęło już sporo czasu.
ZOBACZ WIDEO Skromne zwycięstwo Interu Mediolan. Zobacz skrót meczu z Genoa CFC [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nerwy zaczynają puszczać też członkom sztabu szkoleniowego. "Gazeta Krakowska" poinformowała o skandalicznym zachowaniu asystenta i tłumacza trenera Ramireza, Goncalo Feio. Po spotkaniu 9. kolejki z Piastem Gliwice (2:0) Portugalczyk rozpętał awanturę w strefie VIP. Chcąc wejść do loży, wdał się w przepychankę z ochroniarzami, którzy nie chcieli go wpuścić do tej części stadionu, ponieważ nie miał przy sobie wymaganego identyfikatora.
Asystent Ramireza w końcu dostał się do strefy VIP po interwencji dyrektora sportowego, Manuela Junco, ale nadal nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. Jak podała "Gazeta Krakowska", wchodząc na lożę, odepchnął jedną pracownic firmy ochroniarskiej, a przy opuszczaniu strefy VIP zaczął krzyczeć na kolejnego ochroniarza, by na koniec go... opluć. Władze Wisły nie puściły tego szkoleniowcowi płazem i nałożyły na niego karę dyscyplinarną.
Niemcy mają solidną szkołę(szukać takich którzy lata pracowali w I lidze niemieckiej, stracili pracę z jakiej tam Czytaj całość