Marco Reus pauzuje od 27 maja, gdy w finale Pucharu Niemiec z Eintrachtem Frankfurt (2:1) zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Dziesięć dni później piłkarz został zoperowany, a teraz przechodzi kolejną w karierze żmudną rehabilitację.
29-latek jest jednym z największych pechowców w niemieckiej piłce. Kontuzje wykluczyły go już z udziału w MŚ 2014, na których Die Mannschaft sięgnęła po mistrzostwo świata, oraz z Euro 2016. Teraz pod znakiem zapytania stoi jego udział w MŚ 2018. Jak podaje serwis transfermarkt.de, od sezonu 2012/2013 z powodu kontuzji Reus pauzował już blisko 500 dni, a uraz, który teraz leczy, zabierze mu ponad 200 kolejnych. W tym czasie opuścił i opuści ok. 100 spotkań BVB i reprezentacji Niemiec - to więcej niż dwa pełne sezony!
- Jako piłkarze zarabiamy krocie, ale czasem słono płacimy za to swoim zdrowiem. Oddałbym wszystkie swoje pieniądze za to, by znów być zdrowym i za to, żeby znów móc robić to, co kocham, czyli grać w piłkę - wyznał Reus w rozmowie z magazynem "GQ".
- Praca w samotności nad powrotem do zdrowia jest najbardziej wymagająca. To naprawdę brutalny test, ponieważ zawsze musisz ćwiczyć indywidualnie - stwierdził Niemiec, który nie wróci na boisko co najmniej do marca.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Taki mecz jak z Danią drugi raz nie może się powtórzyć
Kontrakt Reusa z BVB jest ważny do końca sezonu 2018/2019. Gdy umowa wygaśnie, będzie miał już 30 lat. Reprezentant Niemiec nie chciał zadeklarować, że zostanie wtedy na Signal Iduna Parka.
- Cztery, pięć klubów się mną interesuje. 31 maja tego roku skończę 30 lat - będzie to dla mnie ostatni kontrakt i ostatnia szansa na spróbowanie czegoś nowego. By być szczerym i uczciwym, muszę powiedzieć, że nie wiem, gdzie skończę karierę - przyznał wychowanek Borussii Dortmund.