"Bild" spotkanie relacjonuje tak, jakby doszło do scen żywcem wyjętych z kina akcji:
"Jest środa, godzina 12:18. Członek zarządu Bayernu Andreas Jung oraz dyrektor do spraw prawnych Michael Gerlinger witają mężczyznę z teczką. Dobrze się znają, w zeszłym roku prowadzili trudne negocjacje kontraktowe. Wszak to Maik Barthel, doradca gwiazdora Roberta Lewandowskiego! Spotkanie było przypadkowe, ale nie data. Niedługo później w hotelu miało dojść do wielkiego Pokojowego Szczytu!"
Barthel spotkał się w Paryżu z dyrektorem sportowym monachijskiego klubu Hasanem Salihamidziciem oraz prezesem Karlem-Heinzem Rummenigge aby położyć kres konfliktowi, który zaczął się w mediach kilka tygodni wcześniej.
Zapalnikiem problemu był wywiad, którego Lewandowski udzielił "Spieglowi". Polak krytykował w nim politykę transferową Bawarczyków i apelował: - Bayern musi coś przemyśleć i być bardziej kreatywnym, jeśli chce sprowadzać do Monachium światowej klasy piłkarzy.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: To była absolutna dominacja Polaków, ale dziś nie można się tym podniecać
W ciągu kilku kolejnych dni głos w sprawie słów 29-letniego zabrali wszyscy święci polskiej i niemieckiej piłki. Władze Bayernu "potępiły wypowiedź Lewandowskiego, ale nie wyciągnęły wobec niego konsekwencji". I postanowiły spotkać się z agentem piłkarza.
Dyskusja była burzliwa, trwała ponad godzinę. Sam Barthel po ich zakończeniu oznajmił krótko: - Jesteśmy w trakcie konstruktywnych rozmów.
Według dziennikarzy "Bilda" efektem paryskich negocjacji było uspokojenie stosunków na linii klub - zawodnik. Od teraz znów wszystko powinno układać się harmonijnie. Krytyka, którą wystosował w kierunku klubu Polak "została zauważona, ale w przyszłości nie powinna się powtórzyć".
nawet w ich lidze a to ich jeszcze ter Czytaj całość