Materiał wideo miał pomóc policji w ustaleniu, co faktycznie wydarzyło się kilka dni temu przy Łazienkowskiej. Przypomnijmy, że w nocy z niedzieli na poniedziałek piłkarze Legii wrócili z Poznania, gdzie w jedenastej kolejce Lotto Ekstraklasy ulegli Lechowi Poznań 0:3.
Na miejscu miała ich "powitać" grupa kilkudziesięciu kibiców. - Po wjeździe autokaru na parking doszło do ostrej wymiany zdań i szarpaniny z udziałem zawodników oraz członków sztabu, która łącznie trwały ok. 8 minut - przekazał w oficjalnym oświadczeniu warszawski klub.
- Wstępna analiza monitoringu wykluczyła, byśmy mogli mówić o pobiciu. Nie wykluczyła ona za to innych czynów. Mówimy tu o naruszeniu nietykalności cielesnej - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, Sylwester Marczak.
Nasz rozmówca zapewnia, że czynności sprawdzające będą kontynuowane. - W kolejnych dniach będziemy prowadzić inne działania, mające na celu dotarcie do kolejnych osób i uzyskanie odpowiedzi na pytanie o to, czy doszło do pobicia. Monitoring nie musiał wykazać wszystkich okoliczności tego zajścia - mówi.
ZOBACZ WIDEO Rozmowa WP SportoweFakty: W Legii przerażenie. To co się stało jest skandalem
Trudno w tym momencie stwierdzić, jak długo potrwa postępowanie sprawdzające. Może się ono zakończyć wydaniem postanowienia o wszczęciu lub odmowie wszczęcia śledztwa lub dochodzenia. Pobicie jest czynem zabronionym ściganym z urzędu, ale już naruszenie nietykalności cielesnej - nie.
Sprawą zajmuje się Wydział do spraw Zwalczania Przestępczości Pseudokibiców. Nagrania, które Legia przekazała policji, nie trafią do mediów. Tak usłyszeliśmy w czwartek rano ze źródeł zbliżonych do warszawskiego klubu.