Po blisko trzydziestu minutach meczu pomiędzy Stalą Stalowa Wola a GKP Gorzów Wielkopolski Tomasz Wietecha, bramkarz i kapitan Stalówki zaczął zgłaszać uraz. - Od paru dni bolała mnie pachwina. Czułem ból w okolicy brzucha. Leczyłem to jakoś własnymi sposobami. Na piątkowym treningu było dobrze. W sobotę wyszedłem na mecz, przez pierwsze 20-25 minut zrobiłem parę startów do piłki i nie nadawałem się do dalszej gry. Grać na pół gwizdka to jest bez sensu. Każdy wyjście było opóźnione z mojej strony - wyjaśniał po zawodach kapitan Stali.
Do zmiany natychmiast został przygotowany rezerwowy golkiper Stanisław Wierzgacz, jednak ta nie została od razu przeprowadzona. - Chciałem dotrwać pierwszą połowę do końca, bo Stanisław Wierzgacz był nierozgrzany. Trenerzy chcieli od razu robić zmianę, ale ja wiem jak to jest jak człowiek siedzi na ławce i nagle mówi się mu wejdź. Musiał się rozgrzać i przerwa była do tego okazją - dodał Wietecha.
Rzeczywiście rezerwowy bramkarz Stali na placu gry pojawił się od początku drugiej połowy zmagań i do końca pojedynku nie dał się pokonać. - Staszek zagrał bardzo dobrze. Nie puścił bramki - komplementował swojego zmiennika popularny Balon.
Wietecha to podstawowy gracz Stali. To także bardzo mocny punkt zespołu, który wielokrotnie ratował już w Stalowców w jak się wydawało beznadziejnych sytuacjach. Najbliższy pojedynek podopieczni Władysława Łacha rozegrają już w najbliższą środę. Czy w tym spotkaniu Wietecha będzie już zdolny do gry? - To jest świeża kontuzja, zobaczymy czy zagram w meczu z Górnikiem Łęczna. Będę się leczył i dzień przed potyczką stwierdzimy z doktorami, czy będę mógł wystąpić czy nie - wyjaśnia ostoja stalowowolskiej bramki.
Po pierwszej połowie Stal remisowała 1:1 z beniaminkiem pierwszej ligi. Gol zdobyty przez graczy z Gorzowa Wielkopolskiego padł w mocno kontrowersyjnych okolicznościach. - Wydaje mi się, że w momencie podania zawodnik był na pozycji spalonej. Nie mnie to jednak oceniać. Wygraliśmy 2:1 i cieszmy się z tego - zakończył Tomasz Wietecha.