- Wisła jest teraz na fali, ale my będziemy grali u siebie przy swojej publiczności i to będzie nasz duży atut i niech Wisła się obawia - mówił przed pierwszym gwizdkiem sędziego Jacek Kiełb. Płocczanie nie przyjechali jednak do Kielc na wycieczkę. Dziesięć punktów w czterech meczach pokazywało, że są w formie. A potwierdzeniem tych słów mógł być szybko zdobyty gol, gdy po wrzutce Dominika Furmana bliski pokonania Macieja Gostomskiego był Igor Łasicki. Golkiper złocisto-krwistych popisał się znakomitą paradą!
Ekipa Jerzego Brzęczka nie rezygnowała. Było dużo ruchu, świetne odbiory, pressing i groźne stałe fragmenty. Goście wyczuwali, że ich rywal jest zaskoczony i chcieli wykorzystać swoje "pięć minut" - tak jak Konrad Michalak, którego zatrzymał Gostomski, zdecydowanie najlepszy z koroniarzy na tym etapie rywalizacji. O pozostałych nie dało się napisać dobrego słowa. Powód? Chaos i dziecinne błędy. Gino Lettieri nie miał wesołej miny.
Zmieniło się to w 29. minucie. Ale zaledwie na kilkadziesiąt sekund. Tyle bowiem trwała radość miejscowych po bramce Elia Soriano. Prowadzący zawody Tomasz Kwiatkowski skorzystał z systemu VAR i gola nie uznał - Włoch był na spalonym. Dla drużyny z Kolporter Areny był to sygnał, że mimo problemów potrafi ona zagrozić już bardziej wycofanej Wiśle. Udało się jeszcze przed zejściem do szatni, a duży w tym udział Seweryna Kiełpina. Z rzutu wolnego uderzył Mateusz Możdżeń, 29-latek miał futbolówkę na rękach, lecz mimo to zatrzepotała ona w siatce. Wyjątkowy klops.
Po zmianie stron, zmianie uległa też gra Wisły. Chociaż bardziej mieliśmy powrót do tego co po prostu dawało nadzieję na korzystny rezultat. Przyjezdni z Mazowsza, podobnie jak na początku meczu, przeważali, wyraźnie spychając kielczan do defensywy. Ci, będący tego dnia bez formy, mogli liczyć na nieudolność przeciwnika. Bo co z tego, że posiadasz piłkę i dochodzisz do sytuacji, skoro wynik pozostaje ten sam?
ZOBACZ WIDEO Nawałka o słabej grze obrony: Nie może tak być, że tracimy za dużo bramek
Przekleństwem gości okazał się Maciej Gostomski. Rozgrywający swój trzeci pojedynek w tym sezonie wychowanek Cartusii Kartuzy był znakomicie dysponowany, co ponownie zaprezentował w 69. minucie, gdy zatrzymał Nico Varele.
Korona broniła skromnego prowadzenia... podwyższając je dziesięć minut przed końcem. Ivan Jukić pojawił się na murawie w 78. minucie i zaledwie 120 sekund później utonął w objęciach kolegów - piłka po strzale Radka Dejmka odbiła się od pomocnika i wylądowała w bramce. To był cios, po którym płocka Wisła padła na deski i zakończyła serię bez porażki. Scyzoryki zaś po raz czwarty z rzędu triumfowały u siebie i są coraz wyżej w tabeli. "Twierdza Kielce" rośnie.
Korona Kielce - Wisła Płock 2:0 (1:0)
1:0 - Mateusz Możdżeń 45'
2:0 - Ivan Jukić 80'
Składy:
Korona Kielce: Maciej Gostomski - Bartosz Rymaniak, Adnan Kovacević, Dijbril Diaw, Krystian Miś (70' Łukasz Kosakiewicz) - Goran Cvijanović (67' Radek Dejmek), Mateusz Możdżeń, Marcin Cebula, Jakub Żubrowski, Jacek Kiełb - Elia Soriano (78' Ivan Jukić).
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Bartłomiej Sielewski, Arkadiusz Reca - Konrad Michałak (69' Semir Stilić), Damian Szymański (78' Kamil Biliński), Dominik Furman, Nico Varela (83' Mateusz Piątkowski), Giorgi Merebaszwili - Jose Kante.
Żółte kartki: Jakub Żubrowski (Korona) oraz Damian Szymański, Bartłomiej Sielewski, Jose Kante, Igor Łasicki (Wisła Płock).
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 6069.