Chociaż każdy, kto oglądał piątkowy mecz zgodzi się, że to właśnie Wisła Płock była zespołem, który długimi fragmentami prezentował się lepiej. - Przekonaliśmy się jak piłka jest brutalna - rozpoczął swoją wypowiedź Jerzy Brzęczek. - Zagraliśmy najlepsze spotkanie w tej rundzie i powinniśmy szybko wyjść na prowadzenie, niestety tak w piłce bywa, że niewykorzystane sytuacje się mszczą - dodał.
Płocczanie przyjechali do Kielc podbudowani trzema zwycięstwami i remisem. Ich gra mogła się podobać, ale tylko do najważniejszego momentu akcji - wykończenia. - Mimo tego jestem dumny z tego, co pokazała drużyna. Był to nasz najlepszy mecz. Byliśmy bardzo agresywni, ale to szczęście nam nie sprzyjało, dlatego wracamy do Płocka bez punktów.
Z kolei Korona miała przed pierwszym gwizdkiem wiele problemów. - Brakowało nam wielu piłkarzy, których wykluczyły kontuzje lub choroby. Niestety było to widać w pierwszych 30 minutach, w których mieliśmy mnóstwo szczęścia. Kilku naszych zawodników w ogóle nie powinno grać. Djibril Diaw wczoraj w ogóle nie trenował. Bartosz Rymaniak natomiast dwa dni temu miał gorączkę 39 stopni - tłumaczył Gino Lettieri.
- Po pół godzinie zmieniliśmy taktykę i od tej pory mecz się zmienił. W drugiej połowie potrafiliśmy dłużej przytrzymać się przy piłce i lepiej to wyglądało - komentował opiekun złocisto-krwistych. 50-latek ma świadomość, że jego zespół nie rozegrał najlepszych zawodów, ale w końcu miał coś, czego brakowało w kilku wcześniejszych pojedynkach - szczęście. - Mieliśmy wcześniej takie mecze z Piastem, Jagiellonią i Lechem, które powinniśmy wygrać. Dzisiaj nam się to zwróciło. Chcę pochwalić drużynę, za to jak walczyła i biegała - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"