Dla Jarosława Niezgody bramka w meczu z Lechią Gdańsk była wyjątkowa. Nie tylko dała jego Legii Warszawa wygraną oznaczającą przełamanie, ale też pokazała trenerowi Romeo Jozakowi, że dokonał słusznego wyboru stawiając na młodego napastnika.
- Każde zwycięstwo jest ważne, ale to traktuję jako przełamanie. Tym bardziej, że dwa ostatnie mecze nam nie wyszły - mówi Niezgoda.
Zawodnik, który do Legii wrócił po wypożyczeniu do Ruchu Chorzów (gdzie zresztą zrobił furorę), zagrał w trzecim meczu w tym sezonie w pierwszym składzie. I strzelił trzeciego gola.
- Każdy chyba chce grać w pierwszym składzie. Tego oczekuję od siebie, chcę wychodzić w pierwszej jedenastce. Dałem trenerowi sygnał, że warto na mnie stawiać - twierdzi.
W meczu Niezgoda miał w sumie trzy świetne okazje. Doskonale odnajdował się pod bramką Lechii. Zabrakło trochę szczęścia. Zapytaliśmy go, czy czuje się napastnikiem, który może zagościć na lata w wyjściowej jedenastce.
ZOBACZ WIDEO Serie A: fantastyczny gol Karola Linettego [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
- Nie wiem, co powiedzieć. Jestem gotowy. Cały czas staram się pokazać trenerowi na każdym treningu, że jestem w dobrej formie i że nie zawiodę - podkreśla.
Dla Niezgody jest to pierwsza bramka na stadionie przy Łazienkowskiej w barwach Legii, gdyż wcześniej będąc na wypożyczeniu do Ruchu strzelił tu gola, który przyczynił się do wygranej zespołu z Chorzowa 3:1. Była to ostatnia ligowa porażka Legii na własnym boisku.
Zawodnik nie był specjalnie zaskoczony tym, że trener wystawił go w pierwszym składzie.
- W przeciągu tygodnia widać było, że jedenastka jest ustawiana ze mną, więc spodziewałem się tego - mówi.
- Teraz najważniejsze jest, żeby było dobrze ze zdrowiem. Wtedy będzie łatwiej o miejsce w pierwszej jedenastce. To pierwsze trafienie w Warszawie w barwach Legii. Wyjątkowy moment, fajnie - dodaje z charakterystyczną dla siebie skromnością.
Czy ten mecz będzie dla Legii nowym otwarciem po kilkutygodniowych perturbacjach?
- Po jednym meczu nie ma co mówić o otwarciach. Wygrywaliśmy już jeden czy dwa mecze, a potem przychodził dołek, trzeba złapać serię, wygrywać regularnie - zaznacza piłkarz.