Simone Zaza dystansuje Messiego i Ronaldo!
Zaledwie rok temu Simone Zaza był na ustach całego świata. Wówczas jednak nie można było o nim powiedzieć nic szczególnie pozytywnego. Dziś znów wszyscy mówią o Włochu - piłkarzu września w La Liga.
Podobnie było rok temu na francuskich boiskach. W ćwierćfinale Euro 2016 włoski zespół znów poległ z naszymi zachodnimi sąsiadami, a winą obarczono Simone Zazę. 26-latek zbłaźnił się na oczach całego świata i w komiczny sposób przestrzelił swoją jedenastkę. Ówczesny zawodnik Juventusu Turyn wykonał prawie dwadzieścia drobnych kroczków przed swoim uderzeniem, po czym huknął kilka metrów ponad bramką - jeszcze gorzej niż wspomniany Baggio ponad dwie dekady temu.
Napastnik regularnie zawodził również w Serie A i nie spełnił pokładanych w nich nadziei. W styczniu 2017 roku powędrował więc do Valencii CF, w której udało mu się wywalczyć pozycję w pierwszej jedenastce. Pierwsza runda była w jego wykonaniu dość obiecująca, choć z pewnością liczono na nieco więcej. Niestety wyniki klubu z Estadio Mestalla w Walencji były gorzej niż złe - po raz drugi z rzędu zespół zajął 12. miejsce w Primera Division , a drużyna bliższa była spadku niż gry w europejskich pucharach.
Ten sezon również nie zaczął się szczególnie dobrze dla wychowanka Atalanty Bergamo. Zaza zdobył zwycięską bramkę na inaugurację z UD Las Palmas, lecz potem zaciął się na kilka tygodni. Trener Marcelino Garcia Toral zaczął sadzać go na ławce, aż w końcu przyszedł kapitalny mecz przeciwko Maladze CF. 26-latek zagrał wówczas zjawiskowo i zdobył hat-tricka w zaledwie 8 minut.
Od tej pory sztab szkoleniowy Los Che może polegać na Zazie jak na Zawiszy. Został również doceniony przez włodarzy ligi i otrzymał nagrodę piłkarza miesiąca, dystansując m.in. Lionela Messiego. W klasyfikacji strzelców 26-latek zajmuje drugą lokatę - właśnie za Argentyńczykiem, ex eaquo z Cedrikiem Bakambu.
Zachwyca nie tylko Zaza, ale i cała Valencia. Zdobycie przez Los Murcielagos 17 bramek w 4 meczach to wielki wyczyn. Po wielu latach piłkarze tego klubu zajmują miejsce w czołówce tabeli i jeśli utrzymają znakomitą formę z września, realnie mogą zagrozić Realowi Madryt, Barcelonie i Atletico Madryt. Po ośmiu kolejkach Valencia wciąż nie zaznała smaku porażki, a mierzyła się już z madryckim duo.