Frankowski jeszcze poczeka

Zaledwie czternaście minut grał Tomasz Frankowski w starciu jego Jagiellonii Białystok z Ruchem Chorzów. Okazało się, że "Franek" ma złamane dwa żebra - czytamy na łamach Przeglądu Sportowego.

Tomasz Frankowski liczył na to, że uda mu się już w starciu z Ruchem Chorzów wskoczyć do pierwszej "10" najlepszych strzelców w historii polskiej ekstraklasy. Popularny "Franek" ma na koncie 121 goli. Dziesiąte miejsce w klasyfikacji zajmuje ze 122 bramkami Jerzy Podbrożny.

Plany pokrzyżowała kontuzja. Już przed spotkaniem, Frankowski narzekał na ból w klatce piersiowej. Były reprezentant Polski jednak wystąpił, lecz wytrwał zaledwie do 14. minuty, kiedy to ból uniemożliwił mu dalszą grę. Frankowskiego zastąpił niespełna 20-letni Michał Twardowski, który tym sposobem zadebiutował w ekstraklasie.

Po meczu okazało się, że Tomasz Frankowski ma złamane dwa żebra. "Franek" musi więc o co najmniej tydzień, odłożyć plan dogonienia Podbrożnego w klasyfikacji strzelców wszechczasów polskiej ekstraklasy.

Źródło artykułu: