W starciach z Legią Warszawa (3:0) i Jagiellonią Białystok (1:1) 27-latek był tylko zmiennikiem i zastępował właśnie Nickiego Bille Nielsena. Teraz jednak starszy z duńskich napastników Kolejorza ma złamany nos i w Gdańsku na pewno nie wystąpi.
Rywalizacja w napadzie Kolejorza jest bardzo zacięta. - O tym kto z nich gra od 1. minuty decyduje tak naprawdę wszystko: forma, stan zdrowia, albo ewentualne absencje na treningach poprzedzających mecz. Kibice nie zawsze wiedzą o wszystkich okolicznościach, lecz jeśli ktoś nam wypada z zajęć np. na kilka dni, to raczej nie wychodzi potem w podstawowym składzie. Tak było właśnie z Gytkjaerem przed pojedynkiem z Legią - tłumaczy Nenad Bjelica.
Były piłkarz FK Haugesund i Rosenborga Trondheim - pozyskany przed sezonem 2017/2018 - ostatnio nie imponował formą. Ławka rezerwowych podziała na niego jednak bardzo mobilizująco. - Nie prezentował się perfekcyjnie, co było też widać w meczach. Być może był zbyt pewny siebie. Muszę jednak przyznać, że przez minione dwa tygodnie trenował bardzo dobrze. Widział, że stracił miejsce w podstawowym składzie i robił wszystko, by je odzyskać. To na pewno przyniesie efekty - zaznaczył chorwacki szkoleniowiec.
Bjelica nie ukrywa, że zależy mu, by konkurencja w ataku była jak największa. - Rok temu o miejsce na szpicy walczyli Marcin Robak i Dawid Kownacki. Teraz są to Christian Gytkjaer i Nicki Bille Nielsen. Ostatnio stawiałem na tego ostatniego i pokazywał dobry poziom. Gytkjaer w Białymstoku może nie zrobił nic specjalnego, jednak pod względem walki i wywierania presji na obrońcach spisał się bardzo solidnie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli