Michał Czechowicz
Zimą 2016 roku reprezentujący Węgry Serb odchodził z warszawskiej Legii do Chicago Fire jako król strzelców Lotto Ekstraklasy i lider klasyfikacji trwającego sezonu. Nawet z imponującym jak na polskie warunki wynikiem 56 goli w 86 meczach po transferze nie brakowało głosów, że ograniczenia napastnika (przede wszystkim brak szybkości) i zbliżanie się do trzydziestki to argumenty za sprzedażą, a nie propozycją gwiazdorskiego kontraktu.
Po rozstaniu zdecydowanie lepiej sportowe życie ułożył sobie piłkarz. Do MLS i Chicago Fire wszedł razem z drzwiami i futryną, jak w sezonie 2015-16 do szatni przy Łazienkowskiej 3 i całej ekstraklasy. W 33 meczach rozgrywek strzelił w nowych barwach 24 gole (ostatnia kolejka sezonu zasadniczego została rozegrana w niedzielę, po zamknięciu tego numeru "PN"), wyprzedzając w klasyfikacji strzelców Diego Valeriego (Portland Timber, 21) i Davida Villę (New York City FC, 20). Z prognozami nie trafił były król strzelców ESA i piłkarz Fire Tomasz Frankowski, który pod koniec grudnia ubiegłego roku mówił w serwisie WP SportoweFakty: – W Chicago Fire nie będzie miał już tak kreatywnych partnerów. Jeżeli strzeli w sezonie 10-12 goli, uznam to za sukces.
ZOBACZ WIDEO: Inter pokonał Sampdorię. Gol Kownackiego obudził drużynę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Dla kogo pomnik?
- W marcu, przed rozpoczęciem sezonu, nie było kibica Chicago Fire, który wierzyłby w możliwość zdobycia przez Nikolicia tytułu króla strzelców MLS. Sam ostrożnie podchodziłem do tematu. Dlaczego? Mówimy o drużynie, która od 2009 roku tylko raz zakwalifikowała się do play-offów i w dodatku odpadła z nich po pierwszym meczu. Drużynie, która w ostatnich dwóch sezonach była najgorsza w całej lidze - tłumaczy fenomen Nemanji Nikolicia, opierając się na przemianie, jaką przeszedł cały zespół, komentator MLS na antenach Eurosport Adam Kotleszka.
- Nawet najwięksi optymiści nie mówili o Fire jako o kandydacie na niespodziankę sezonu, nie przyznawali drużynie jakichkolwiek szans na awans do play-off czy możliwości zdobycia nagród indywidualnych przez piłkarzy. Tymczasem kibice świętują najlepszy sezon od lat. Więcej, nawet gdyby w tym roku nie awansowali, tracąc punkt czy dwa, po grze i zaangażowaniu drużyny, i tak byliby zadowoleni. Absolutnie nie chcę umniejszać roli Nikolicia, ale na pomnik w Chicago bardziej zasługuje odpowiadający między innymi za transfery menedżer generalny klubu Nelson Rodriguez.
Do klubu trafił pod koniec 2015 roku i otrzymał proste zadanie: miał zresetować Chicago Fire. Podejmuje tylko dobre decyzje personalne, w ostatnich dwóch latach ciężko wskazać zły ruch transferowy Chicago. To Rodriguez ściągnął obecnego trenera, młodego i perspektywicznego Veljko Paunovicia, który z młodzieżówką Serbii zdobył mistrzostwo świata do lat 20 w 2015 roku. Również on pracował nad transferami Nikolicia, Bastiana Schweinsteigera i Daxa McCarty’ego. Prasa w Illinois rozpływa się nad Niko… Że ciągle uśmiechnięty, że nigdy nie odmawia zaproszeń do programów telewizyjnych i radiowych. Również zwyczaj udzielania wywiadów pomeczowych w szatni nie był dla niego problemem, co wielu zawodników z Europy uznaje za największy szok, kiedy trafiają do MLS. Nie widziałem w 2017 roku wywiadu z Nikoliciem, w którym ten by się szeroko nie uśmiechał. A że jeszcze strzela tyle goli? Amerykańskie media kochają takich ludzi!
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".