"Ludzki gest" Jakuba Błaszczykowskiego. Reprezentant Polski pomógł uratować telefon zaufania dla dzieci

PAP/EPA / 	PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
PAP/EPA / PAP/Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

Telefonowi zaufania dla dzieci groziło zamknięcie, bo skończyło mu się rządowe wsparcie. Dzięki Jakubowi Błaszczykowskiemu być może uda się jednak zapobiec setkom dramatów najmłodszych.

116 111 - to numer, pod który może zadzwonić każde dziecko, gdy ma jakiś problem.

- Został on uruchomiony w 2008 roku, zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, która zakładała, że w każdym unijnym kraju młodzi ludzie będą mogli zadzwonić pod taki sam numer i uzyskać pomoc - tłumaczy WP SportoweFakty Lucyna Kicińska z fundacji "Dajmy Dzieciom Siłę", która prowadzi telefon zaufania w Polsce.

Ponad 1 mln połączeń

O tym jak bardzo ta pomoc jest potrzebna świadczą liczby. - Od początku działalności odebraliśmy ponad 1 mln połączeń, mimo że na początku 2017 roku musieliśmy ograniczyć liczbę stanowisk z dziesięciu do pięciu, bo zabrakło nam pieniędzy - dodała Kicińska.

Problemy, w których pomagają konsultanci z numeru 116 111, bywają bardzo poważne.

- Przede wszystkim działamy wtedy, kiedy jeszcze nie zdąży dojść do jakichś dramatycznych sytuacji. Bez tej pomocy, jeśli nie można jej uzyskać w domu, albo w szkole, niejednokrotnie zdarzają się próby samobójcze lub okaleczenia - zaznaczyła.

Problemy finansowe

Przez kilka lat telefon zaufania radził sobie bardzo przyzwoicie. - Nie dostawaliśmy dotacji celowych, ale startowaliśmy w konkursach i je wygrywaliśmy. Dzięki temu pozyskiwaliśmy środki. Niestety w 2017 roku sytuacja się diametralnie zmieniła i finansowania już nie ma - opowiada Kicińska.

ZOBACZ WIDEO Juventus wygrywa ze Szczęsnym w składzie. Piękne gole Bernardeschiego i Dybali. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
[color=#000000]

[/color]

- Przecież jesteśmy organizacją apolityczną i pomagamy dzieciom wszystkich wyborców. Numer jest bezpłatny, lecz koszty jego działalności całkiem spore. Trzeba opłacić czynsz, prąd, zapewnić infrastrukturę, wynagrodzenia dla małego zespołu merytorycznego, czy pozyskać środki na szkolenia dla stażystów - wylicza Kicińska.

Kuba Błaszczykowski wyciągnął pomocną dłoń

Pieniądze na funkcjonowanie telefonu szły z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jednak resort zmienił zasady konkursu, znacznie je rozszerzył. Fundacja nie miała szans, przegrała walkę o kasę. Bez wsparcia z budżetu funkcjonowanie telefonu zaufania stanęło pod znakiem zapytania i właśnie wtedy los w swoje ręce wzięły dwie fundacje - Dominiki Kulczyk oraz Jakuba Błaszczykowskiego. Reprezentant Polski wziął udział w akcji "Mądre bajki z całego świata". Dochód ze sprzedaży płyt wsparł telefon zaufania.

Potrzeby były jednak znacznie większe. - Już na początku, gdy odbywaliśmy spotkania na miejscu, zapytałam dlaczego telefon nie mógłby działać do 2 w nocy. To przecież wtedy budzą się demony i dzieje się najwięcej złych rzeczy - mówi Małgorzata Domagalik z fundacji "Ludzki gest" Jakuba Błaszczykowskiego.

Szczególna wrażliwość Błaszczykowskiego na te kwestie nie może dziwić. Sam najlepiej wie jak trudne bywa czasami dzieciństwo. Gdy miał 10 lat, stracił matkę, którą śmiertelnie pchnął nożem jego ojciec.

Jak sam przyznał, matka zmarła mu na rękach, a w tamtym momencie stracił oboje rodziców, bo ojciec trafił do więzienia. Wychowaniem Kuby zajęła się babcia.

Determinacja darczyńców była ogromna i plany zmieniły się w rzeczywistość. - Wraz z Kulczyk Foundation zebraliśmy 430 tys. zł i te pieniądze gwarantują, że do końca 2018 roku telefon będzie działał do 2 w nocy - dodała Domagalik.

Kłopoty jeszcze się nie skończyły

O ile nocne funkcjonowanie linii jest już zabezpieczone, to fundacja "Dajemy dzieciom siłę" nadal musi się martwić o sprawy bieżące. - Nie można jeszcze powiedzieć, że zebraliśmy środki, które pozwolą nam spokojnie działać w ciągu dnia do końca 2018 roku. Walczymy o wsparcie z Komisji Europejskiej, a także dofinansowanie z fundacji funkcjonujących przy firmach. Do tego dochodzą darczyńcy indywidualni oraz wpływy z jednego procenta podatku. Podkreślam, że nie zajmujemy się wydumanymi problemami - stwierdziła Kicińska.

O prawdziwości tych słów najlepiej świadczą liczby: ponad 1 mln połączeń, ponad 40 tys. nagranych przez dzieci wiadomości i niemal tysiąc interwencji w porozumieniu z policją. - A i tak nie byliśmy w stanie odebrać wszystkich połączeń - zakończyła Kicińska.

W sprawie telefonu interweniował w MSWiA Rzecznik Praw Dziecka. Odzewu dotąd nie było.

Źródło artykułu: