Sobotnie spotkanie 14. kolejki Lotto Ekstraklasy z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (1:1) było już dziewiątym w tym sezonie, w którym Pasy strzeliły gola na 1:0 i zarazem siódmym, którego krakowianom nie udało się wygrać.
Mało tego, w pięciu z nich Cracovia traciła decydujące bramki dosłownie w ostatniej fazie meczu. Gdyby w spotkaniach z Wisłą Kraków (1:2), Śląskiem Wrocław (1:2), Jagiellonią Białystok (1:1), Sandecją Nowy Sącz (1:1) i Bruk-Betem (1:1) Pasy zachowały większą czujność między 80. a 90. minutą, miałyby na koncie dziesięć punktów więcej i byłyby na czwartym miejscu w tabeli!
Niedosyt przy Kałuży 1 jest tym większy, że taki scenariusz miały dwa ostatnie mecze z Sandecją i Bruk-Betem. Różnica polega jedynie na tym, że w spotkaniu z Sandecją Cracovia prowadziła od 7. minuty, a w sobotnim starciu z Bruk-Betem strzeliła gola na 1:0 dopiero w 82. minucie. Jak się okazało, i tak zbyt wcześnie, by utrzymać prowadzenie.
- Już mnie to śmieszy. To "Dzień Świstaka" - kręci głową trener Probierz, nawiązując do słynnego filmu z Billem Murrayem w roli głównej. - Regularnie wypracowujemy sobie przewagę i nie potrafimy jej dowieźć. To bardzo bolesne, ale trzeba to przyjąć. Życie ciągle uczy trenera. W innych klubach wygrywałem mecze w końcówkach, a teraz jest odwrotnie. Nie przegraliśmy czwartego meczu z rzędu, ale minusem jest to, że w dwóch ostatnich spotkaniach mogliśmy zdobyć cztery punkty więcej - dodaje opiekun Cracovii.
ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka w Gelsenkirchen! Wolfsburg wyszarpał remis [ZDJĘCIA ELEVEN]
[color=#000000]
[/color]
Mimo straty punktów Probierz jest zadowolony z postawy zespołu. - Przeciwstawiliśmy się dobremu zespołowi, bo widać, że Bruk-Bet odzyskał formę i wigor po ostatnim zwycięstwie z Pogonią Szczecin. Rozegraliśmy niezłe spotkanie, utrzymywaliśmy się przy piłce i potrafiliśmy zmienić kierunek grania, a przede wszystkim ograniczyliśmy kontrataki rywali.
W dwóch ostatnich meczach bramki dla Cracovii zdobył środkowy obrońca, Michał Helik. 22-latek świetnie potrafi odnaleźć się w polu karnym rywali po dośrodkowaniu ze stałych fragmentów gry, które zaczynają być mocną stroną Pasów, ale z drugiej strony krakowianom bardzo trudno przychodzi kreowanie sytuacji "z gry".
- Nie zdobywamy bramek - nie ma co zakłamywać rzeczywistości. Za trudno nam to przychodzi, bo raz za szybko podajemy piłkę, a raz za wolno. Nie dziwię się jednak zawodnikom, bo brakuje im pewności. Ofensywa może teraz kuleje, ale poprawiliśmy grę obronną. Coś kosztem czegoś - tłumaczy Probierz.