Michał Czechowicz
Tak naprawdę nie wiemy, na co stać drużynę narodową bez kapitana. Od pierwszego meczu Adama Nawałki w roli selekcjonera, towarzyskiego spotkania przeciwko Słowacji rozegranego 15 listopada 2013 roku, Lewego zabrakło w składzie w tylko 8 z 41 przypadków. Jedyny raz – 5 marca 2014 roku ze Szkocją - na przeszkodzie stanął uraz. Zdecydowanie pełniejszy obraz daje analiza meczów o punkty. Robert Lewandowski zagrał we wszystkich od pierwszej do ostatniej minuty, z wyjątkiem wygranego 8:1 spotkania z Gibraltarem u siebie, kiedy zszedł z boiska w 66 minucie przy stanie 6:0.
Uzależnienie od RL9 to z jednej strony gwarancja sukcesów, na których brak za kadencji obecnego selekcjonera nie możemy narzekać, z drugiej niewiadoma dotycząca realnej siły dublerów w ataku. Do tej pory przeglądu drugiego szeregu trener Nawałka dokonywał tylko w stanie wyższej konieczności. O tym, że trzeba być gotowym na każdą ewentualność przypomniał przykład z soboty: w meczu z RB Lipsk Lewandowski poczuł ból mięśnia dwugłowego i jeszcze przed przerwą zszedł z boiska. Napastnikowi nie miało stać się nic poważnego.
ZOBACZ WIDEO: Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]
Ocena za Ukrainę
Obecnie selekcjoner po raz drugi w ostatnich 12 miesiącach ustawia reprezentację bez kontuzjowanego Arkadiusza Milika. Konieczność radzenia sobie bez napastnika SSC Napoli, podopiecznego Nawałki jeszcze w Górniku Zabrze, po zerwaniu więzadeł w październiku ubiegłego roku wymogła na trenerze poszukiwanie innych rozwiązań. Wtedy bardziej odpowiedzialna rola w kadrze została powierzona Piotrowi Zielińskiemu.
Rówieśnikowi Milika, podobnie jak on ważnej postaci reprezentacji do lat 21 Marcina Dorny, która była o krok od awansu do finałów MME w Czechach w 2015 roku, z tą różnicą, że dłużej czekał na szansę w kadrze A. Jesienią ubiegłego roku był niedługo po pierwszym równym i wysoko ocenianym sezonie w Serie A w barwach Empoli i świeżo po transferze do Napoli. W temacie reprezentacji był oceniany głównie przez słaby występ przeciwko Ukrainie w ostatnim meczu fazy grupowej Euro 2016, kiedy został zmieniony w przerwie.
Jednak od otwierającego eliminacje mundialu wyjazdowego meczu z Kazachstanem dostał szansę gry w pierwszym składzie, a po kontuzji Milika najczęściej występował na pozycji numer 10. Oczekiwania wobec Zielińskiego są tak duże, że nie zawsze wszyscy doceniali statystyki pomocnika w kadrze. W zakończonych kwalifikacjach spędził na boisku drugą najwyższą liczbę minut (881 wobec 900 Lewandowskiego), przebiegał w czasie meczu średnio najwięcej ze wszystkich pomocników (ponad 11 kilometrów), w 2017 roku zaliczył w meczach o punkty aż sześć asyst.
– Uważam Piotra Zielińskiego za gracza europejskiego formatu. Wierzę, że jeszcze przed mundialem nastanie czas, w którym w reprezentacji w każdym meczu będzie grał znakomicie. Czytałem różne opinie na temat tego, ile daje drużynie narodowej. W tym przypadku poprzeczka oczekiwań jest zawieszona bardzo wysoko, ale zdecydowanie częściej pokazuje, że jest zawodnikiem, który spełni pokładane nadzieje – mówi dla "PN" były reprezentant Polski, trener napastników w kadrze za kadencji Franciszka Smudy i czterokrotny król strzelców ekstraklasy Tomasz Frankowski.
(...)
Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".