- Czułem się nieco jakbym oglądał własny pogrzeb. Ale mam nadzieję, że zostanę w klubie. Wciąż czeka nas dużo pracy - właśnie takimi słowami przywitał się w czwartek wieczorem Vincenzo Montella z dziennikarzami. Trzeba przyznać, że były napastnik AS Roma czuje pismo nosem i bez ogródek mówi o swoim przyszłym zwolnieniu. Sam nie zamierza jednak odchodzić.
Mediolańczycy, podobnie jak na San Siro, również w Atenach nie potrafili strzelić AEK-owi bramki. Tym razem spisali się o wiele gorzej niż 19 października. Grecy dominowali w ofensywie, a Rossoneri zdołali oddać ledwie dwa strzały w światło bramki Giannisa Anestisa.
Jak wskazuje piątkowa "La Gazzetta dello Sport", tylko w meczu ligowym przeciwko Sampdorii Genua oddali mniej celnych uderzeń - zero. Ponadto drugi raz w sezonie zanotowali mniejszą liczbę wszystkich strzałów. Poprzednio lepszy okazał się Inter Mediolan w spotkaniu derbowym. Jeszcze jeden negatywny rekord stanowi zero dośrodkowań w pole karne podczas pierwszych 45 minut.
- Zespół cały czas jest w budowie. W pierwszym spotkaniu z AEK-iem stworzyliśmy więcej sytuacji, lecz zabrakło nam skuteczności. Czy nasza ofensywa przechodzi kryzys? Pod względem liczb tak. Ale w takim razie dlaczego z Chievo Werona udało nam się zdobyć 4 bramki? - podsumował Montella.
Wprawdzie Milan pozostał liderem grupy D Ligi Europy, lecz dwa bezbramkowe remisy w stosunkowo słabej grupie, gdzie oprócz greckiego AEK-u grają jeszcze Austria Wiedeń i HNK Rijeka to niespecjalny powód do dumy. Włoskie kluby, z wyjątkiem stołecznych Romy i Lazio, które zwyciężyły w swoich meczach do zera (odpowiednio 3:0 z Chelsea FC i 1:0 z OGC Nice) tym razem zawiodły.
Atalanta Bergamo tylko zremisowała z Apollonem Limassol 1:1. Taki sam wynik osiągnął w Lizbonie Juventus Turyn. Wysoką porażkę zanotował zaś wciąż niepokonany na krajowym podwórku lider Serie A. SSC Napoli uległo u siebie aż 2:4 ekipie Manchesteru City.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZN o medalowych szansach w Pjongczang. "Niespodzianka? Może Karolina Riemen"