Tymczasem trzeciego gola Bayernu Monachium zaliczono Davidowi Alabie, który dośrodkowywał do Polaka. To była 67. minuta meczu. Robert Lewandowski ruszył do piłki na "krótki słupek", zrobił wślizg, a za chwilę cieszył się, jakby to on był strzelcem. Jak się okazuje, nie był.
Tak czy inaczej, nasz napastnik na pewno był jednym z bohaterów sobotniego hitu. W pierwszej połowie cudownie uderzył piętą, piłkę podbił jeszcze jeden z piłkarzy Borussii, a ta wpadła do bramki. Snajper Bayernu miał jeszcze kilka dobrych szans, ale i tak swoje w tym meczu z robił.
- Graliśmy naprawdę dobrze, dwie drużyny miały swoje szanse. To my jednak strzeliliśmy więcej goli. I w ogóle jesteśmy teraz w bardzo dobrej formie - powiedział już dosyć ogólnie o meczu.
Robert Lewandowski wrócił do gry po kilku dniach odpoczynku. Tydzień temu w meczu z RB Lipsk doznał lekkiego urazu, a badania wykazały, że jest przemęczony. Trener Jupp Heynckes dał więc mu wolne w środku tygodnia, polski napastnik nie zagrał z Celtikiem Glasgow. Nasz zawodnik jest najbardziej eksploatowanym piłkarzem z europejskiej czołówki, jego organizm też odmawia czasem posłuszeństwa. Do tej pory w Bayernie ignorowano fakt, że po prostu musi też odpoczywać. Bo jest jednak tylko człowiekiem.
I jest dla Bayernu niezbędny. Mistrz Niemiec wygrał kilka dni temu z Celitikiem, ale kapitan Arjen Robben podkreślał, jak ciężko grało im się bez polskiej "dziewiątki".
Lewandowski w tym sezonie Bundesligi strzelił już 11 goli. Jest liderem klasyfikacji strzelców.
ZOBACZ WIDEO Idealne podanie Martineza, "Lewy" dopełnił dzieła. Skrót meczu Bayernu z RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN]