Jako pierwszy z boiska wyleciał Kłos, który najpierw żółtą kartkę dostał za faul na Hernanie Rengifo, a potem drugą - za ubliżanie sędziemu. - Co tu dużo mówić, Robert po prostu zachował się jak frajer. Zapewne sam jest świadom tego, co zrobił. W najbliższym meczu sobie odpocznie, bo będzie musiał pauzować za kartki. Ponadto odbył już rozmowę z trenerem Markiem Zubem - mówi drugi szkoleniowiec Widzewa, Tomasz Muchiński, który wyrzucenie Kłosa z boiska tłumaczy sobie tylko w jeden sposób. - Po prostu nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. Powiedział kilka słów sędziemu, wyrażając swoją opinię na temat jednego z wcześniejszych zajść. Co z nim teraz będzie? Nic, przecież psychologa mu nie wezmę, bo po co? Nic by to nie dało - twierdzi Muchiński.
- Równie dobrze nad skorzystaniem z usług tego specjalisty mógłby się zastanowić piłkarz Lecha, który faulował Adriana Budkę - dodaje. Piłkarz Widzewa po przewinieniu Ivana Djurdjevicia przez pewien czas zwijał się z bólu, a sędzia Marcin Wróbel natychmiast wyciągnął czerwoną kartkę. - Na początku zastanawiałem się, dlaczego ta kara była tak surowa. Z ławki rezerwowych ten faul wcale nie wyglądał tak źle. Powagę z tej sytuacji zdałem sobie kilka godzin później, kiedy zobaczyłem telewizyjne powtórki. Ciężko było na to patrzeć - krzywi się Muchiński. Na całe szczęście, Budki nie spotkała taka tragedia, która miała miejsce kilka dni temu w Anglii. A wszystko to dlatego, że piłkarz Widzewa w ostatniej chwili zdążył zabrać nogi...