Wreszcie się przełamałem - komentarze po meczu Zawisza Bydgoszcz - Polonia Słubice

- Może nasza gra nie była zbyt piękna, ale liczą się trzy punkty. To jest w tej chwili najważniejsze - tak środowe spotkanie z Polonią Słubice podsumował trener Zawiszy, Mariusz Kuras. To prawda, bowiem lepsze wrażenie pozostawili po sobie podopieczni Andrzeja Michalskiego.

Dawid Kręt (bramkarz Polonii): Jeden mój błąd w końcówce sprawił, że poszła kontra i Zawisza strzelił decydującą bramkę. Wcześniej mieliśmy poprzeczkę, ale z tego co widziałem, to boczny arbiter zauważył spalonego i nawet jakby piłka wpadła do siatki, to gola i tak by nie było. Nie składamy broni, cały czas walczymy o utrzymanie w II lidze. Taka jest po prostu piłka.

Piotr Bajera (napastnik Zawiszy): Powinniśmy zdobyć trzy punkty już podczas spotkania z Rakowem, choć wówczas zabrakło nam trochę szczęścia. W środę w końcówce straciliśmy drugą bramkę, ale to nas tylko zmobilizowało do lepszej gry. Wszak liczy się końcowy wynik. Teraz mamy wyjazd do Polic, a potem dwa mecze u siebie. Chcemy te trzy pojedynki rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Krzysztof Szal (napastnik Zawiszy): Na pewno było potrzebne takie przełamanie, bo ostatni raz w lidze trafiłem blisko pół roku temu, podczas meczu z Victorią. W sparingach również nie imponowałem skutecznością, więc ta bramka mnie strasznie cieszy. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo naszej drużyny. W przerwie były poważnie zmiany w zespole, co udało nam się wykorzystać. Mieliśmy również więcej szczęścia niż nasi rywale. Mieliśmy moment zwątpienia po trafieniu Piskuły. Udało się jednak szybko na tą sytuację odpowiedzieć.

Andrzej Michalski (trener Polonii): Nie wiem dlaczego moi zawodnicy cofnęli się pod własne pole karne. Przecież w pierwszych czterdziestu pięciu minutach byliśmy stroną przeważającą. Jednak dwa głupie błędy naszego bramkarza zadecydowały o porażce. Zawisza w pierwszej połowie kompletnie nie mógł poradzić sobie z naszą obroną, choć w samej końcówce miał dwie dobre sytuacje. Był taki moment, kiedy bydgoszczanie grali w środku boiska. Wtedy wystarczyło posłać kilka długich piłek w kierunku Gajewskiego, i to my byśmy cieszyli się ze zwycięstwa.

Mariusz Kuras (trener Zawiszy): Pierwsza połowa kompletnie nam nie wyszła. Mieliśmy jednak kilka sytuacji, po których powinna paść bramka. W szatni strasznie zmobilizowaliśmy się na drugą połowę, bo już po strzale Szczepana mógł być remis. Wykorzystaliśmy też stałe fragmenty gry, co jest bardzo ważne. Może nie graliśmy zbyt pięknie, ale liczy się to, że nasz zespół zainkasował trzy punkty. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, bo nasi najgroźniejsi rywale również wygrali swoje spotkania.

Komentarze (0)