Jeszcze we wrześniu ogólnopolska prasa piała z zachwytu nad fantastyczną domową formą piłkarzy Śląska Wrocław, którzy odprawili z kwitkiem Lechię Gdańsk, Legię Warszawa i Lecha Poznań. Wrocławska twierdza wydawała się absolutnie nie do zdobycia. Tymczasem po najsolidniejszej fortyfikacji w Polsce pozostały tylko zgliszcza. Arka Gdynia najechała Wrocław ze zdwojoną siłą i rozbiła wszystkie zasieki obronne, a przy okazji wybiła kilku kluczowych żołnierzy armii Jana Urbana.
W zasadzie możemy mówić o sytuacji bez precedensu. Po rozegraniu 16. kolejek wrocławianie mieli do dyspozycji zaledwie 13 piłkarzy zdolnych do gry, w tym jedynie trzech obrońców! Absolutnie wszystko sprzysięgło się przeciwko klubowi z Oporowskiej. Do izby szpitalnej złożonej z Bobana Jovicia, Dorde Cotry, Adama Kokoszki, Michała Maka i Kamila Dankowskiego doszli cierpiący karę zawieszenia za cztery żółte kartki Michał Chrapek, Jakub Kosecki oraz Mariusz Pawelec. Oliwy do ognia dolewa pauza Augusto za czerwony kartonik otrzymany w końcówce spotkania z gdynianami.
Konieczne okazało się pospolite ruszenie w postaci sięgnięcia po piłkarzy z rezerw i Centralnej Ligi Juniorów. Do drużyny dołączyli Sebastian Bergier, Mathieu Scalet, Paweł Kucharczyk i Maciej Buławski. Niedzielny wieczór może być również prawdziwym testem dla innych wrocławskich młodzieżowców - Konrada Poprawy czy Macieja Pałaszewskiego. Ten pierwszy ma spore szanse na występ w pierwszym składzie.
W obliczu prawdziwej kadrowej katastrofy na dalszy plan schodzą fatalne wyniki osiągane przez Śląsk. WKS przegrał 4 z 5 ostatnich spotkań, a zwyciężył jedynie z Pogonią Szczecin, która osiadła na dnie tabeli wieki temu. W klubie najprawdopodobniej nie dojdzie do gwałtownych ruchów, lecz krzesło pierwszego trenera robi się coraz gorętsze.
Miedziowi rywale również nie mają szczególnych powodów do radości. I choć w obliczu wrocławskiej hekatomby wyrastają w nadchodzących derbach na zdecydowanych faworytów, mają w głowie serię czterech meczów bez wygranej. Wiemy ile może znaczyć podobna passa w płaskiej jak Równina Mazowiecka tabeli Lotto Ekstraklasy. Zagłębie Lubin osunęło się na 8. lokatę i łapie coraz większą zadyszkę. Ewentualna niespodziewana strata punktów we Wrocławiu może ich kosztować bardzo wiele.
ZOBACZ WIDEO Inaki Astiz: Górnik to drużyna na podium
Niestety po raz kolejny fani drużyny gości nie będą mogli zasiąść na trybunach wrocławskiego giganta, co również może wpłynąć na jakość i otoczkę derbowego widowiska. Ponadto Piotr Stokowiec musi zestawiać swój zespół bez Filipa Starzyńskiego i Daniela Dziwniela. Drugi trener Łukasz Smolarow zapewnia, że pomimo braku dwóch ważnych ogniw, nie będzie problemów ze złożeniem odpowiedniej osiemnastki na niedzielny wieczór.
- Trenujemy w całkiem sporej grupie, dbamy o formę zawodników którzy aktualnie nie łapią się do meczowej osiemnastki. Taki komfort daje nam ciągle rozwijana akademia. Klub inwestuje środki w zawodników z zaplecza, bo to gwarancja szerokiej kadry i pewność, że podstawowego zawodnika można zastąpić kolejnym, mniej doświadczonym, ale przygotowanym – uzupełnia były piłkarz Polonii Warszawa.
Czy Zagłębie pognębi pogrążony w kryzysie Śląsk? Czy ciężko ranna drużyna z Wrocławia wespnie się na wyżyny swoich możliwości i uzyska korzystny rezultat? Tego wszystkiego dowiemy się w niedzielny wieczór. Początek spotkania o godzinie 18:00. Mecz poprowadzi Bartosz Frankowski z Torunia.
Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin, 26.11.2017, g. 18:00
Przewidywane składy:
Śląsk:
Wrąbel - Pich, Celeban, Poprawa, Tarasovs - Madej, Srnić, Vacek, Riera - Piech, Robak
Zagłębie: Polacek - Guldan, Kopacz, Jach, Czerwiński - Matuszczyk, Kubicki, Tuszyński, Woźniak, Pawłowski - Świerczok
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)