Po pierwszej połowie legionistów żegnały zasłużone gwizdy. Mistrzowie Polski grali chaotycznie i bez pomysłu. Sensacyjne prowadzenie dla I-ligowca uzyskał Janusz Surdykowski. - Spodziewałem się pewnych wahań w naszej grze, ale nie aż takich. W przerwie rozmawiałem z piłkarzami i ta rozmowa okazała się skuteczna - tłumaczy trener Romeo Jozak.
Legia Warszawa w pierwszym meczu pewnie pokonała rywali 3:1, dlatego Chorwat dokonał we wtorek wielu roszad w składzie. Już przed spotkaniem zapowiadał, iż szansę gry dostaną dublerzy. Od pierwszych minut na boisku pojawili się między innymi: Armando Sadiku, Dominik Nagy, Radosław Cierzniak czy Łukasz Turzyniecki. - Zagraliśmy dwie zupełnie różne połowy. Przewidywałem, że zagramy mało stabilnie, bo w pierwszym składzie wystąpiło kilku nowych zawodników, ale ostatecznie udało się ten mecz wygrać - analizuje.
Legia w ataku długo nie mogła złapać rytmu. Po przerwie jednak wróciła na właściwe tory. Sygnał do ataku dali Hildeberto Pereira oraz Sebastian Szymański, którzy strzelili po dwie bramki. - Szymański zagrał bardzo dobre spotkanie - podkreśla Jozak. - Miał czucie gry, przestrzeni, partnerów z boiska. Ten zawodnik lepiej jednak wygląda z lewej, niż z prawej strony. Udowodnił swój talent - dodaje.
Drużyna z Warszawy awansowała do półfinału Pucharu Polski. Losowanie 1/2 rozgrywek zaplanowano na środę, od razu po ostatnim ćwierćfinałowym spotkaniu: Korona Kielce - Zagłębie Lubin.
Mistrzostwie Polski już drugiego grudnia rozegrają kolejny mecz w Lotto Ekstraklasie. Ich rywalem będzie Sandecja Nowy Sącz, która rozgrywa swoje mecze w Niecieczy. - Zdaję sobie sprawę, że ostatnie trzy spotkania w Niecieczy zostały przez Legię przegrane. To wywiera na nas dodatkową presję, ale uważam, że to może nam pomóc. Jedziemy na teren, na którym jeszcze nie wygraliśmy, co powinno być dodatkową motywacją - kończy Jozak.
ZOBACZ WIDEO: Sławomir Majak: Piłka w Łodzi się odradza