Paweł Patyra: Jest już decyzja w sprawie twojej przynależności klubowej?
Kamil Król: Jak na razie nic się nie wyjaśniło. Mam nadzieję, że w tym tygodniu wszystko będzie jasne. Chciałbym już mieć to wszystko za sobą i zagrać w Warszawie z Polonią. Niekoniecznie w pierwszej jedenastce, ale chociaż wejść na boisko.
Ty sam chyba najlepiej wiesz, jak wygląda sytuacja?
- Grałem w Zabrzu, później we Włoszech. Nie wiem, skąd te wszystkie problemy. Trzeba je jednak jak najszybciej rozwiązać, bo trwa to już dwa tygodnie.
Jak oceniasz swoją przygodę z ligą włoską?
- Pojechałem tam głównie, żeby się uczyć. Poziomu tej ligi nawet nie ma co porównywać z polska I ligą. Zdobyłem dużo doświadczenia, byłem we Włoszech przez rok, zagrałem trzy mecze. Dobrze wspominam ten okres. Brescia musiałaby mnie wykupić z Polski, a tak się nie stało, więc wróciłem do kraju, bo chcę regularnie grać.
Orientujesz się, czy chodziło o jakąś wygórowaną kwotę?
- Nawet nie wiem, nie interesują mnie takie sprawy.
Minioną rundę jesienną możesz spisać na straty.
- Po części wynikało to z problemów z porozumieniem się między klubami. Byłem na testach w ŁKS, później pojechałem do III-ligowego klubu we Włoszech, do Bytomia i do Gdańska, ale jakoś nie wyszło.
Dlaczego więc wybrałeś Motor?
- Teraz mam blisko do domu. Jak pogram z pół roku czy rok w tym zespole, będę mógł ocenić, jak się czuję i podjąć jakąś decyzję. Organizacja jest na drugim planie, najważniejsza dla mnie jest gra. Myślę, że zespół się utrzyma, bo to jest główny cel, jaki chcę osiągnąć.
Będziesz teraz w drużynie razem z młodszym bratem - Rafałem.
- Fajnie, że będę miał okazję zagrać z bratem, bo jeszcze nigdy nie wystąpiliśmy razem w żadnym oficjalnym meczu. Mam nadzieję, że lada moment taka sytuacja będzie miała miejsce.
Jeszcze nigdy nie grałeś w II lidze, jak ją oceniasz?
- Na pewno poziom nie jest niski, pokazał to mecz z Jastrzębiem. Kiedy rywal w I połowie miał kilka dobrych sytuacji, ale dobrze spisał się nasz bramkarz. Z kolei II połowa w wykonaniu Motoru była bardzo dobra.
Możesz mieć problemy z przebiciem się do podstawowej jedenastki, tym bardziej, że kolejne gole strzela Daniel Koczon.
- Rywalizacja w zespole jest duża. Chociaż trener na razie ustawia Daniela na prawej stronie ataku, a ja jestem typowym środkowym. Na pewno nie boję się tej rywalizacji i ją podejmę.