Senegal, Kolumbia i Japonia. Jeżeli polscy piłkarze chcą myśleć o sukcesie na mundialu, to najpierw muszą się rozprawić z tymi rywalami w fazie grupowej mistrzostw świata 2018. Losowanie zostało przyjęte bez hurraoptymizmu. Każdy z przeciwników ma wiele atutów, którymi może sprawić sporo problemów drużynie Adama Nawałki. Potwierdzają to opinie z krajów naszych przeciwników, bo nikt nie drży ze strachu przed Robertem Lewandowskim i spółką.
Henryk Kasperczak przez dwa lata prowadził kadrę Senegalu i zna tam wielu ludzi. W ostatnich dniach otrzymał dużo telefonów i z rozmów wynika, że zespół z Afryki jest bardzo pewny siebie.
- Dzwonili do mnie już dziennikarze z Senegalu. Ich wypowiedzi są optymistyczne. Nie boją się żadnej drużyny. Wypowiadali się też zawodnicy. Niektórzy myślami są już w kolejnej rundzie, chcą zajść tak daleko, jak się da - opowiada Kasperczak w "Polska The Times".
Senegalczycy zaledwie drugi raz w historii wystąpią na mundialu. W debiucie w 2002 roku sprawili dużą niespodziankę, bo odpadli dopiero w ćwierćfinale. Polski szkoleniowiec ostrzega, że nie można zlekceważyć "Lwów Terangi", bo przemawiają za nimi konkretne atuty.
- Ta generacja na pewno jest interesująca, ale czy powtórzy ćwierćfinał MŚ z 2002 roku? Może. Mają zdolnych piłkarzy. Kalidou Koulibaly z Napoli, Sadio Mane z Liverpoolu, Keita Balde z Monaco, którego Kamil Glik świetnie zna. Idrissa Gueye z Evertonu, Kouyaté z West Ham United. Wymieniłem ledwie kilku piłkarzy. Oni naprawdę grają w dobrych klubach. Ich futbol to szybkość, technika i atletyczność - wyjaśnia.
Kasperczak jednak nie ma wątpliwości, że to Polska jest faworytem grupy H. Przy okazji wyraził gotowość do pomocy selekcjonerowi Nawałce i jego sztabowi w rozpracowaniu Senegalczyków.
ZOBACZ WIDEO: Grupa H - grupa zagadka. Sztab Nawałki czeka dużo pracy
Oby (na ich zgubę) , nie były to tylko obietnice :)