Afera w Niemczech po słowach byłej gwiazdy Bayernu Monachium

Getty Images / Na zdjęciu: Mehmet Scholl
Getty Images / Na zdjęciu: Mehmet Scholl

Bardzo krytyczne słowa Mehmeta Scholla o nieudolności niemieckiego systemu szkolenia wywołały burzę za naszą zachodnią granicą. Były piłkarz Bayernu zrównał z ziemią słynną szkołę w Kolonii, a naukę w niej nazwał praniem mózgu.

Są aktualnymi mistrzami świata, na każdym z ostatnich sześciu wielkich piłkarskich turniejów docierali co najmniej do półfinału. W ich klubach grają największe gwiazdy  futbolu, a tamtejsza ekstraklasa jest oceniana jako jedna z trzech najlepszych na świecie.

Ponadto ich juniorskie i młodzieżowe reprezentacje regularnie zdobywają medale mistrzostw Europy czy mistrzostw świata. Okazali się choćby najlepsi na tegorocznym EURO U-21 rozgrywanym na polskich stadionach.

Niemcy to piłkarska potęga XXI wieku, więc krytyka jaka spadła na szkolenie graczy w tym kraju wywołała ogromne zaskoczenie. Tym bardziej, że słowa te padły z ust byłego reprezentanta tego kraju i legendy Bayernu Monachium. Mehmet Scholl nie przebierał w słowach mówiąc o złym jego zdaniem systemie szkolenia młodych piłkarzy.

- Najmłodszych nie uczy się techniki i dryblingu, na treningach są krytykowani za podejmowanie ryzyka. Zamiast tego wkłada się im się do głowy 18 różnych systemów gry - powiedział Niemiec, wywołując burzę w środowisku. Dostało się także wykładowcom ze słynnej szkoły w Kolonii, a także ich wychowankom. Dodajmy, że ukończył ją także sam zainteresowany.

- Tacy szkoleniowcy jak Domenico Tedesco (Schalke 04) czy Hannes Wolf (VfB Stuttgart) powodują, że wkrótce będziemy ubożsi o klasowych piłkarzy. Szkolenie w Kolonii to pranie mózgu dla ludzi. Tracimy bazę i fundamenty - dodał z przekonaniem były wieloletni piłkarz Bayernu. Użył także słów, że "studenci przejęli nasz futbol".

Według niego obecny system szkolenia tworzy dobrych zawodników, jednak żaden z nich może nie doskoczyć na najwyższy poziom. - Oni będą grać w Bundeslidze, odnosić pojedyncze sukcesy, ale nigdy nie zostaną piłkarzami światowej klasy - ocenił Scholl.

Niemiec uważa, że ten problem już widać w europejskich pucharach. Ostatni wielki sukces na arenie europejskiej klub z Bundesligi odniósł w 2013 roku, gdy Bayern wygrał rozgrywki Ligi Mistrzów. Od tego czasu nikomu nie udało się nawet awansować do finału nie tylko Champions League, ale i Ligi Europy.

- To dopiero początek - zapowiada Scholl, który w barwach Bayernu zwyciężał i w Lidze Mistrzów i w Pucharze UEFA. Rzeczywiście, regres tamtejszych klubów w pucharach jest zastanawiający. Gryzie się z okrutnie z obrazem niemieckiej piłki postrzeganej przez sukcesy reprezentacji.

I już wiadomo, że w tym sezonie szanse na przełamanie złej passy nie są wyjątkowo duże. W Champions League został tylko Bayern, a w Lidze Europy Niemcy reprezentować będzie pogrążona w kryzysie Borussia Dortmund oraz RB Lipsk, który już jednak w 1/16 trafił na SSC Napoli. Hoffenheim, Hertha, FC Koeln poległy z kretesem już w fazie grupowej tych drugich rozgrywek.

Oczywiście słowa Scholla wywołały oburzenie. Niemieccy dziennikarze nie szczędzili epitetów pod jego adresem, nazywając szaleńcem. Nie brakowało też jednak merytorycznych argumentów kontrujących jego tezy.

ZOBACZ WIDEO Afera alkoholowa w reprezentacji Polski. Został wstrząs

"Tyrada Scholla nie dość że jest błędna, to skierowana pod złym adresem" - pisze Philipp Selldorf z "Sueddeutsche Zeitung". Według niego były reprezentant Niemiec sam nie był piłkarskim geniuszem i trudno go było na boisku posądzić o zbyt wiele kreatywności. Selldorf odniósł się jednak przede wszystkim do jego słów na temat samego szkolenia i przyznał mu trochę racji.

"Nie ma wątpliwości, że przy obecnej edukacji młodych zawodników traci się elementy indywidualizmu i twórczej kreacji. Choć wciąż powtarza się, że najważniejszy jest człowiek, przede wszystkim myśli się o tworzeniu drużyn i niszczeniu argumentów rywala" - opisał. Jak jednak znaleźć złoty środek? Przepisu na sukces Selldorf nie podał.

Z drugiej strony w pewnym sensie Scholla wsparł Felix Magath. Słynny "kat" uważa, że zbyt duża liczba młodych trenerów w Bundeslidze może stanowić zagrożenie dla rozgrywek. - Nie można zapominać o doświadczeniu - powiedział 64-latek, pracujący ostatnio w Chinach.

Rzeczywiście, kluby Bundesligi postawiły na młodość. Wspomnieni Tedesco i Wolf to tylko początek. Manuel Baum (Augsburg), Florian Kohfeldt (Werder Brema), Ralph Hasenhuttl (RB Lipsk), Julian Nagelsmann (Hoffenheim) czy Heiko Herrlich (Bayer Leverkusen); dyplom szkoły w Kolonii otwiera drzwi w niemieckiej piłce.

Czy Scholl ma rację że może ona zabić kreatywność u piłkarzy zza naszej zachodniej granicy. Przeważają jednak opinie, że były trener rezerw Bayernu jest zwyczajnie sfrustrowany brakiem szansy w dorosłej piłce.

"Krucjata Scholla to chyba skutek rozczarowania ostatnimi latami, w czasie których nie znalazł pracy w Bundeslidze. A słowa o braku indywidualności wśród młodych niemieckich piłkarzy można szybko skontrować przykładem Leroya Sane" - podsumował Selldorf.

Wiele jednak zależy od pierwszej połowy przyszłego roku. Jeśli Bayern nie odniesie sukcesu w Lidze Mistrzów, a reprezentacja zawiedzie na mistrzostwach świata w Rosji, Scholl może zatriumfować.

Komentarze (0)