Chodzi o starcia z Cracovią (1:0) i KGHM Zagłębiem Lubin (0:0). W pierwszym z nich dopiero wideoweryfikacja sprawiła, że gol dla Pasów - zdobyty przez Łukasza Piątka ręką - nie został uznany. Na Dolnym Śląsku natomiast Kolejorz mógł przegrać, gdyby arbiter nie obejrzał jeszcze raz rzekomego faulu Emira Dilavera na Bartłomieju Pawłowskim, po którym początkowo podyktował dla Miedziowych jedenastkę. Ostatecznie została ona anulowana.
- Moja opinia się nie zmieni i nie mają tu żadnego znaczenia wydarzenia z dwóch ostatnich spotkań. Pięć minut czekaliśmy w Lubinie na ostateczną decyzję. Pięć minut! Przecież to nie ma sensu - oznajmił Nenad Bjelica.
- Nie mówię, że powtórki w ogóle są złe, ale w tej formule, która jest obecnie, mi się nie podobają. Powinno być kilka sytuacji, w których wchodziłby w rachubę system VAR: przekroczenie bądź nie przez piłkę linii bramkowej, ocena spalonych, czy pokazanie czerwonej kartki. Jednak interpretacja fauli to już nie jest sprawa dla VAR. Ogląda to kilku sędziów i tak naprawdę każdy z nich może mieć inne kryteria. Dla jednego przewinienie było, inny powie, że nie. Dlatego przy tego rodzaju wątpliwościach akceptowałbym nawet błędne decyzje - zaznaczył Chorwat.
Bjelica podkreśla, że w swojej opinii nie jest odosobniony. - Ostatnio podobnie wypowiadał się Luka Modrić, a to najlepszy pomocnik świata. Dla niego również VAR funkcjonuje źle. Gdy takie rzeczy mówią znani piłkarze, nikt ich nie krytykuje, a kiedy powiem to ja, wszyscy są zaskoczeni.
ZOBACZ WIDEO: Wygrana Bayernu, gol Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nascigales szrot i nic nie potrafisz z tego zrobic.
Zreszta wypierd....z Poznania razem z tymi pajacami.