Mocne słowa Kamila Grosickiego. "Jestem od strzelania goli i asyst, a od gry w defensywie są inni"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Grosicki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Grosicki

- Wydaje mi się, że co by się nie działo, to zasługuję na miejsce w pierwszym składzie, ponieważ jestem zawodnikiem, który może odmienić losy spotkania - mówi Kamil Grosicki, który na przełomie listopada i grudnia wypadł z "11" Hull City.

W tym artykule dowiesz się o:

Leonid Słucki pod koniec swojej kadencji na KCOM Stadium odstawił Kamila Grosickiego na bocznicę i trzy ostatnie mecze pod wodzą Rosjanina reprezentant Polski zaczynał na ławce rezerwowych. Dopiero, gdy Słucki został zwolniony i zespół przejął Nigel Adkins, Grosicki wrócił do wyjściowego składu Tygrysów. W rozmowie z oficjalną telewizją Hull City Polak nie bawił się w dyplomację i stwierdził, że Słucki zrezygnował z jego usług z powodów pozasportowych.

- Wydaje mi się, że co by się nie działo, to zasługuję na miejsce w pierwszym składzie, ponieważ jestem zawodnikiem, który może odmienić losy spotkania. Bolało mnie to, że w trzech ostatnich meczach siedziałem na ławce rezerwowych. Nie jest to nic przyjemnego, ale były trener tak postanowił. Ludzie się zastanawiali, czemu nie grałem. Wydaje mi się, że to nie był problem sportowy - stwierdził Grosicki.

Zapytany o to, dlaczego zatem ma mieć abonament na miejsce w "11", Polak odparł: - W ofensywie jestem w stanie dać drużynie bardzo dużo. Mam problemy w defensywie, ale staram się, jak mogę. Koledzy pomagają mi w obronie, ale ja pomagam im w ataku. Gdybym grał na top poziomie i w ofensywie, i defensywie, to najprawdopodobniej byśmy teraz tutaj nie siedzieli. Dlatego zawsze mówię kolegom, by dali mi swobodę w ofensywie. Oczywiście, zawsze pomagam w grze obronnej, ale nie będę uczestniczył w każdej akcji defensywnej. Ja jestem od strzelania goli i podawania i na tym się skupiam. Od gry w defensywie są inni zawodnicy.

Grosicki wrócił do "11" w dobrym stylu, bo w ostatnim meczu z Brentford FC (3:2) strzelił ważnego gola na 1:1, a jego zespół zatrzymał na siedmiu serię spotkań bez zwycięstwa.

ZOBACZ WIDEO Obrona potężnym problemem kadry. Paweł Kapusta: Jeżeli się nie poprawimy...

- To był bardzo ważny moment dla naszej drużyny, bo nie potrafiliśmy wygrać siedmiu ostatnich meczów. To był też mecz ważny dla mnie, bo wróciłem do pierwszego składu. Cieszę się, że strzeliłem gola i ten gol dał nam rozpęd do zwycięstwa. Fakt, że przyszedł do nas nowy trener, był mobilizacją dla wszystkich zawodników, bo trzeba było walczyć o miejsce w składzie - przyznał Grosicki.

Po zdobyciu bramki 29-latek podbiegł do ławki rezerwowych, by wyściskać się z asystentem Adkinsa, Tonym Pennockiem.

- Mam z nim dobry kontakt. Bardzo podobało mi się, jak prowadził drużynę przez trzy dni po zwolnieniu trenera Słuckiego. Jest bardzo fajnym człowiekiem i ma wiedzę piłkarską. Treningi prowadził tak jak lubię. Ja lubię treningi piłkarskie, kiedy piłka chodzi po ziemi - on takie treningi nam robił. Uczyliśmy się takiej gry, a nie gry długimi podaniami. Cieszę się, że mogłem sobie z nim przybić piątkę po bramce - wyjaśnił Grosicki.

Polak zdradził, że Adkins przede wszystkim popracował nad sferą mentalną pogrążonego w kryzysie zespołu:- Dopiero uczymy się jego pomysłu na grę. Pierwsze spotkania były takie, żeby wprowadzić do zespołu dobrą atmosferę. Chciał nas wyciągnąć z dołka psychicznego. Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani, więc trzeba poprawić mentalność. To był dobry impuls, bo w jego debiucie wygraliśmy, choć przegrywaliśmy, a w poprzednich meczach po stracie gola była klapa. Teraz głowy dobrze zadziałały.

Źródło artykułu: